Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Kęciński: Robię swoje i nie nakręcam się sukcesami

Radosław Patroniak
Sebastian Kęciński na drugim stopniu podium po drugiej eliminacji ME w klasie O-125 w angielskim Stewartby
Sebastian Kęciński na drugim stopniu podium po drugiej eliminacji ME w klasie O-125 w angielskim Stewartby Fot. Archiwum Sebastiana Kęcińskiego
Rozmowa z Sebastianem Kęcińskim, motorowodniakiem KSMiM Trzcianka, wiceliderem ME w klasie O-125.

Tydzień temu zajął Pan drugie miejsce w drugiej eliminacji ME w tym sezonie w klasie O-125 w Stewartby koło Luton. W pierwszej, we włoskim Boretto też było pudło, bo skończył Pan zawody na trzecim miejscu. W Anglii przegrał Pan jedynie z Estończykiem Markiem Peebą, a zostawił w pokonanym polu Niemca Thomasa Trabitzscha. Nie wrócił Pan chyba z poczuciem niedosytu, skoro był to Pana najlepszy występ w karierze?
Była szansa nawet na pierwsze miejsce, ale ja hołduję zasadzie, żeby robić swoje i nie kusić losu. Do pełni szczęścia zabrakło mi obecności zaprzyjaźnionego teamu Henryka Synorackiego. Tym razem musieliśmy wybić się na niezależność, ale nie będę ukrywał, że konsultacje telefoniczne na linii Stewartby – Poznań odbyły się, bo w naszym sporcie kwestia ustawień silnika często ma decydujący wpływ na wyniki. Szkoda jednak, że tym razem nie mieliśmy naszych kompanów obok siebie.

W Anglii klasa O-125 nie gościła już od wielu lat. Jak Pan ocenia organizację i atmosferę zawodów?
Mnie bardziej pasuje organizacja zawodów w Boretto lub Chodzieży, bo my jesteśmy przyzwyczajeni do innych standardów. W Stewartby było bardzo dużo kontroli technicznych i były bardzo duże opóźnienia wyścigów. Było też inne ustanowienie stanowisk dla łódek w depo. Miejscowi się tym nie przejmowali, a mnie to nie rozkojarzyło, więc też nie ma powodów do narzekań. Akwen bardzo przypominał ten znany motorowodniakom z niemieckiego Bietterfeld. Z trasą wyścigów dobrze sobie poradziłem, z logistyką wyjazdu też, choć była ona niecodzienna. Jeżdżenie po lewej stronie i transport łódki promem to zawsze przecież dodatkowe wyzwanie i obciążenie przed zawodami.

Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pewnie myśli Pan o utrzymaniu drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej ME i zamieszaniu w zbliżających się MŚ w Chełmży. Może Henryk Synoracki nie musi się już martwić o następcę?
Spokojnie, twardo stąpam po ziemi, tym bardziej, że w ten sport bawię się już od 13 lat. Zawsze chciałem być na medalowych pozycjach, ale od ostatnich rezultatów woda sodowa do głowy mi nie uderzy. Progresja wyników związana jest z wieloma czynnikami, z regulacją sprzętu, z dopieszczeniem silnika, w czym duża zasługa Synorackiego i jego mechanika Grzegorza Dorożały, i z faktem, że schudłem 16 kg. Jeśli ktoś myśli jednak, że można poprawić sylwetkę i od razu wskoczyć na podium, to jest w dużym błędzie. To tak nie działa. A wracając do pytania to Synoracki nie musi się martwić o następcę, bo on nadal będzie robił swoje. Wiem, że wybiera się na MŚ i na ostatnią eliminację ME do ukraińskiego Tarnopola. Nie ma więc mowy o zmianie warty. On się nie musi w tym sezonie odradzać i mobilizować, bo on wciąż jest czołową postacią w klasie O-125. Nie zdziwiłbym się, gdyby z obu imprez wrócił z medalami.


Czego się można właśnie spodziewać po czempionacie w Chełmży. MŚ w klasie O-125 to weekendowa impreza. Chyba czuje się przed takimi zawodami jeszcze większą presję niż przed eliminacją ME, bo tutaj nie ma miejsca na jakiekolwiek potknięcie?

Na pewno nie czuję się faworytem tej imprezy. To będzie kompletnie nowe rozdanie, w dodatku w innej obsadzie, bo jednak na MŚ zazwyczaj stawka zawodników jest powiększona o motorowodniaków z USA czy Chin. Poza tym ja mam swoje zasady. Nie żyję przeszłością i nie nakręcam się przed wyścigami. Zawsze wolę być pozytywnie zaskoczony niż niemile rozczarowany. Pewnie w parkingu zameldują się moi rywale z ME, czyli Peeba i Trabitsch, ale nie jest powiedziane, że to akurat oni wystąpią w rolach głównych.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski