Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Spadło z łóżeczka". Coraz więcej dzieci maltretowanych przez rodziców trafia do szpitali w Poznaniu

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Często stan katowanych dzieci przerasta rodziców i sami zgłaszają się do szpitala. Zwykle nie przyznają się do tego, co zaszło.
Często stan katowanych dzieci przerasta rodziców i sami zgłaszają się do szpitala. Zwykle nie przyznają się do tego, co zaszło. pixabay
Na początku stycznia media obiegła informacja o dwumiesięcznej dziewczynce, która z urazem czaszki trafiła do szpitala w Poznaniu. Była katowana przez rodziców. Niestety, jak podkreślają poznańscy lekarze, jej przypadek nie jest jedyny.

Dzieci katowane przez rodziców w ciężkich stanach trafiają do szpitala

Historia dwumiesięcznej dziewczynki bitej przez rodziców wstrząsnęła całą Polską. Niemowlę było katowane, bo jego płacz przeszkadzał ojcu w oglądaniu serialu. Matka też niejednokrotnie miała podduszać i szarpać dziecko.

Niestety, jak mówi prof. Przemysław Mańkowski, takie przypadki trafiają do poznańskiego szpitala zbyt często.

- Dzieci trafiają do nas w bardzo różnych stanach. Zdarzają się też te bardzo krytyczne. Jakiś czas temu głośno było o sprawie mamy, która ugodziła córkę nożem, trafiając w serce. Próbowaliśmy ją za wszelką cenę uratować, ale mimo naszego wysiłku, nie udało się, bo rany były bardzo poważne. Są też przypadki z obrażeniami nie zagrażającymi życiu, ale widać, że te dzieci są karcone w sposób odbiegający od dobrych zasad wychowawczych. Ten przekrój urazów jest bardzo szeroki - mówi prof. Przemysław Mańkowski, kierownik Kliniki Chirurgii, Urologii i Traumatologii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. K. Jonschera w Poznaniu.

Rodzice nie przyznają się, że krzywdzą dziecko

Jak mówi profesor, w większości przypadków rodzice nie przyznają się do krzywdy, jaką wyrządzili dziecku.

- Kiedyś trafiło do nas 1,5 roczne dziecko z urazem trzustki. Pamiętam, że po zabiegu zaprosiliśmy rodziców na poważną rozmowę, bo wiedzieliśmy, że wydarzyło się tam coś złego. Niestety, cała rodzina ukrywała prawdę na temat tego, co dokładnie zaszło. Finalnie babcia dziecka zaczęła płakać i powiedziała, że nie będzie dłużej kryła tej sytuacji. Okazało się, że ojcu dziecka przeszkadzał płacz, więc rzucił maleństwem do łóżeczka. Niestety, nie trafił i dziecko zatrzymało się na szczebelkach - wspomina chirurg.

I dodaje: - Te najcięższe przypadki są zwykle bardzo medialne i od czasu do czasu słyszy się o jakiejś tragicznej sytuacji. Natomiast w większości są to urazy, które może bezpośrednio nie zagrażają życiu dziecka, ale na pewno nie są to dobre praktyki wychowawcze. I to jest szerokie spektrum patologii - od potrząsania dzieckiem, co może prowadzić do uszkodzeń centralnego układu nerwowego; do takich bardziej skrajnych sytuacji, jak złamania. Mieliśmy kiedyś dziecko, które pojawiło się u nas ze złamaniem rączki, a okazało się, że miało zagojone wcześniejsze złamanie drugiej rączki i żeber. W takich momentach widać, że nie jest to przypadkowa sytuacja. Bo przypadkowo może się zdarzyć złamanie jednej kończyny, ale nie kilku elementów i to jeszcze łamanych na różnych etapach gojenia się.

Reagujmy na krzywdę dzieci

Profesor przyznaje, że określenie czy w przypadku danego pacjenta doszło do maltretowania nie jest łatwe, ale jest konieczne, by pomóc dziecku.

- Trzeba być wyczulonym na takie sytuacje, bo trudno wyjaśnić np. złamanie kończyny u dziecka, które jeszcze nie chodzi. Oczywiście, rodzice próbują tłumaczyć, że np. wypadło z łóżeczka. Ale u doświadczonego chirurga w tym momencie powinna zapalić się lampka, że upadek z łóżeczka nie spowoduje uszkodzenia np. kości udowej. Często też sama forma złamania wiele nam mówi o tym, że mógł to być uraz bezpośredni - wymienia prof. Mańkowski.

Chirurg zwraca uwagę, że najprostszą i najszybszą formą pomocy dzieciom, które ktoś krzywdzi jest reakcja innych ludzi.

- Pamiętajmy, że nawet te najmniejsze dzieci demonstrują sytuacje dla nich nieakceptowalne, najczęściej płaczem. Jeśli pojawia się często powinien on zaniepokoić sąsiadów czy najbliższą rodzinę. Nauczyciele też mogą dostrzec jakieś niepokojące sygnały. Lekarze rodzinni również powinni coś zauważyć - apeluje prof. Mańkowski.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Stosowane kiedyś metody leczenia często wzbudzają dziś kontrowersje, a opisy przeprowadzanych zabiegów mrożą krew w żyłach. Lobotomia, wypalanie żelazem czy rażenie pacjenta prądem to dopiero początek. Zobacz, jakie przerażające metody leczenia były kiedyś popularne i regularnie wykorzystywane w medycynie --->Czytaj też: Tragiczna historia opuszczonego szpitala psychiatrycznego pod Poznaniem. Działy się tam przerażające rzeczy, o których mało kto słyszał

Przerażające dawne metody leczenia. Dziś wywołują ciarki. Lo...

Miejskie Historie - Trzcianka:

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski