Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowe patologie (część 14): PLKK walczy z uczennicami i... rozsądkiem

Radosław Patroniak
A. Szozda
Obecne derby pod poznańskim koszem to taka namiastka prawdziwych emocji, jakie przeżywali poznańscy kibice w latach 90., na czele z najsłynniejszym meczem, Olimpia - Lech w Arenie, zakończonym po pięciu dogrywkach.

W sobotę podczas starcia MUKS z Ineą AZS był sportowy horror, ale na poziomie słabych aktorek z argentyńskich telenowel. Dobrze chociaż, że na ławce trenerskiej (Jabłońska i Dydek) oraz trybunach (Mądra) można było zobaczyć bohaterki tamtych dni, bo inaczej człowiek by pomyślał, że żeńska koszykówka zawsze była ostoją chaosu. Może trochę jestem zbyt surowy, ale czasami rzeczy trzeba nazywać po imieniu, tym bardziej że wtedy nie było tylu asystentów, statystyk i przeciętnych Amerykanek. Nie było też instytucji pod nazwą Polska Liga Koszykówki Kobiet, która derby przeniosła na grunt neutralny, czyli do hali AWF.

Władze PLKK uznały bowiem, że dotychczasowy obiekt (hala B przy Chwiałkowskiego) nie nadaje się do rozgrywania spotkań w ekstraklasie, mimo że na poprzednich meczach uczennic było w porywach 100 osób. Na derby przyszło 243 kibiców, a więc tylu, że w starej otoczce też nikomu nie stałaby się krzywda.

Prezes Inei AZS Poznań Paweł Leszek Klepka, tłumaczył mi, że regulamin dla wszystkich klubów jest taki sam. Ma rację, ale jak napiszę, że PLKK powołano z myślą o klubach i ich rozwoju, też będę miał rację. Wniosek z tego płynie taki, że nieżyciowe regulaminy trzeba zmieniać albo przynajmniej nie wygadywać takich bzdur jak prezes PLKK Wiesław Zych, że hala i ewentualne wycofanie się z ligi MUKS to jest wyłącznie problem poznańskiego klubu. Nie dziwię się natomiast, że jego prezes stwierdził, że władze PLKK powinny pomagać, a nie przeszkadzać.

- Okazuje się jednak, że zemsta jest rozkoszą bogów i szefa rady nadzorczej PLKK Romana Ludwiczuka, który nie może darować nam, że poszliśmy do sądu, żeby walczyć o prawa naszych juniorek - podkreślił Andrzej Jabłoński.

Ludwiczuk nie chce darować mu tych słów i też chce iść do sądu. Jednocześnie przejął kilka dni temu stery w PLK (mężczyźni), które miało być wzorem profesjonalizmu i niezależności wobec PZKosz., a stało się zadłużoną przybudówką.

Zawsze mi się wydawało, że jedna centrala do prowadzenia rozgrywek wystarczy, byle pracowali w niej rozsądni ludzie. Jak się pojawiła moda na profesjonalizm (w rzeczywistości na powiększanie kosztów), to każda szanująca się dyscyplina postanowiła mieć trzy ośrodki władzy. Tak się składa, że w każdym z nich działają ci sami ludzie albo inni, mający te same poglądy. To wszystko można byłoby jeszcze przeboleć, gdyby ta cała ferajna "zawodowców" nie walczyła z tymi, którzy ich utrzymują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski