Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stefan Antkowiak wygrał Poznaniu i szykuje się do ataku na PZPN

Radosław Patroniak
Nie było niespodzianki podczas wyborów prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. W sobotę w Domu Żołnierza 98 delegatów opowiedziało się za dotychczasowym szefem, Stefanem Antkowiakiem, a tylko 37 za Michałem Gniatkowskim, który reprezentował opozycyjną Inicjatywę "Druga Połowa".

W kuluarach szukano choćby namiastki alkoholu, który zdaniem niektórych mediów zawładnął podobno umysłami działaczy WZPN. Tymczasem na powitalnym stole była tylky ciastka, kawa i herbata. Mimo to więcej frustracji i rozczarowania było na sali obrad.

Piotr Buller, wiceprezes Lubuszanina Trzcianka wypomniał władzom związku, że zapomniały w ferworze przeprowadzki na Euro o odznaczeniu jego klubu z okazji 60. rocznicy istnienia. Z kolei Roman Jaszczak , prezes Medyka Konin apelował do delegatów, żeby nie zapominali o piłce kobiecej, a Antkowiak studził emocje, mówiąc że WZPN to ścisła krajowa czołówka. - W klasyfikacji młodzieżowej zawsze zajmujemy miejsce w pierwszej trójce. Dużo robimy w kwestii infrastruktury piłkarskiej. Chcemy poprawić jeszcze marketing i usprawnić dział informacyjny. Przede wszystkim chciałbym jednak podziękować kolegom za to, że w tych trudnych czasach świetnie sobie radzicie. Dlatego klubów w Wielkopolsce wciąż przybywa, a nie ubywa i taką tendencję należy podtrzymać - przekonywał 64-letni prezes WZPN.

Jego przemówienia słuchało 139 delegatów. Wśród nich byłytylko trzy kobiety - piłkarka Medyka Konin, Nina Patalon, Katarzyna Nożewska z działu fiansowego Lecha Poznań i Alicja Lawren z zarządu Calisii. - Co jest najbardziej intrygującego w piłce? Chyba sami piłkarze i nieprzewidywalne wyniki, bo to one tworzą adrenalinę podczas boiskowej rywalizacji - zauważyła Lawren, która od roku jest we władzach drugoligowego klub z grodu nad Prosną.

Poznańskie wybory były preludium do starcia wagi ciężkiej, czyli październikowych wyborów szefa piłkarskiej centrali w Warszawie. W Domu Żołnierza było dwóch kandydatów na fotel prezesa PZPN, Antkowiak i Jacek Masiota. - Jestem w niezręcznej sytuacji, bo bliżej mi do programu "Drugiej Połowy", ale więcej czasu w ostatnich miesiącach spędziłem w zarządzie PZPN z Antkowiakiem. Szanse na zwycięstwo za dwa miesiące ma tylko kilka osób, w tym on, ja i Ryszard Niemiec. Prezesi związków mają wybrać jednego kandydata. Jak postawią na Antkowiaka, na pewnosię dogadamy. Dużo argumentów Gniatkowskiego jest słusznych, ale czas nazmiany przyjdzie za cztery lata, bo teraz zbyt dużo delegatów na sali jest z pokolenia Antkowiaka - przyznał Masiota. No i nie pomylił się, bo głosowanie potwierdziło, że stara gwardia trzyma się mocno.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski