Piątek, godzina 11.40. Według relacji Bartosza Łabędzkiego, 20-letniego studenta, policyjny radiowóz zatrzymuje się na ulicy Magazynowej w niedozwolonym miejscu. Łabędzki, który jest też członkiem Stowarzyszenia „Prawo na Drodze” monitorującego działalność służb publicznych związanych z ruchem drogowym, trąbi na funkcjonariuszy, ci nie reagują, więc podjeżdża swoim samochodem pod radiowóz i zwraca im uwagę, że stoją na zakazie. Bartosz rusza w kierunku City Center, a będąc już pod samym budynkiem galerii orientuje się, że policjanci jadą za nim, włączając sygnalizację, dając znać, że studenta czeka kontrola.
- Podszedł do mnie funkcjonariusz, prosząc o okazanie wszystkich dokumentów pojazdu. Wyrwał mi dowód, kazał wyjść z samochodu i pokazać, co mam w bagażniku - opowiada członek stowarzyszenia. - Funkcjonariusz najpierw ze złości podeptał mi buty, a następnie zaczął szarpać, doprowadzając mnie siłą do radiowozu - twierdzi.
Według jego relacji: Bartosz zostaje mocno wepchnięty, obija się o siedzenie, ścianę auta, a następnie ląduje na podłodze. Kiedy udaje mu się podnieść, jeden z sześciu siedzących w samochodzie policjantów, chwyta go za gardło i kurtkę, podnosząc do samego dachu pojazdu. Padają przekleństwa, w tym czasie policjant widzi, że Bartosz trzyma telefon, nagrywając ich rozmowę i wyszarpuje mu aparat. Usuwa nagranie, a następnie wyciąga baterię.
- Funkcjonariusz powiedział mi, że mam się cieszyć, bo nie wyciągnął giwery i mnie nie zabił. Dodał też, że mógłby się na mnie wysrać. Kierowcy, którzy w tym czasie stali za radiowozem, zaczęli trąbić, ponieważ utrudniał wjazd na teren parkingu galerii. Jeden z kierowców otworzył nawet okno i krzyczał na jednego z policjantów. Funkcjonariusz powiedział do mnie: „Widzisz!? Kolejni debile tacy jak ty!” - relacjonuje. Bartosz zwraca również uwagę na fakt, że policjant, który go legitymował, nie tylko nie podał swojego nazwiska oraz stopnia, ale też nie znajdował się w pełnym umundurowaniu.
Relacja policji wygląda jednak inaczej. - Policjanci pełnili służbę w pobliżu obiektów przy ulicy Matyi. Wypełniali obowiązki szczególnego nadzoru nad bezpieczeństwem osób licznie przebywających w okolicy takiego miejsca. Zdecydowali się zatrzymać do kontroli szybko jadący samochód. Podczas kontroli kierowca odmówił wylegitymowania się dokumentami osobistymi oraz dokumentami pojazdu - tłumaczy Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Dodaje też, że członek „Prawa na Drodze” nie wypełniał poleceń policjantów, odmówił otwarcia bagażnika auta do kontroli.
- Kierowca został pouczony o możliwości użycia środków przymusu przez policjantów. W związku z dalszą odmową wykonania poleceń policjantów, wobec kierowcy użyto przymusu, został on doprowadzony do radiowozu, gdzie została przeprowadzona kontrola osobista i legitymowanie - informuje rzecznik wielkopolskiej policji.
Bartosz jeszcze w piątek, z bólem kręgosłupa, głowy, zadrapaniami na nadgarstku i szyi zgłosił się do lekarza, a dzień później zawiadomił policję o brutalnej interwencji patrolu. Wczoraj z kolei w Zakładzie Medycyny Sądowej przeprowadzono obdukcję.
- Czuję, że gdybym w radiowozie wypowiedział jeszcze jedno słowo, to wylądowałbym na dłużej w szpitalu - stwierdza Bartosz Łabędzki.
Jak się dowiedzieliśmy, policja zabezpieczyła nagrania obrazujące przebieg zdarzenia. - Sprawa, zgodnie z przyjętymi zasadami, zostanie przekazana do wyjaśnienia prokuraturze - informuje Andrzej Borowiak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?