Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Swarzędz: Gmina przejęła działki pod drogę, ale nie chce za nie zapłacić

Agnieszka Świderska
Starostwo wyliczyło Markowi Dębskiemu odszkodowanie także za wyciętą pod przyszłą drogę część sadu - prawie 300 drzew
Starostwo wyliczyło Markowi Dębskiemu odszkodowanie także za wyciętą pod przyszłą drogę część sadu - prawie 300 drzew Waldemar Wylegalski
Mieszkaniec walczy z gminą Swarzędz o odszkodowanie za wywłaszczenie działek pod drogę. Gmina płacić nie chce. Starostwo wyliczyło, że należy mu się prawie 200 tysięcy złotych.

Prawie 200 tysięcy złotych - takie odszkodowanie gmina Swarzędz powinna zapłacić Markowi Dębskiemu za 3 tysiące metrów, które zabrała mu w Rabowicach pod przyszłą drogę.

Takie odszkodowanie wyliczyło poznańskie starostwo, gdyż gmina płacić nie chce. Powód? Nie czuje się właścicielem, gdyż w księdze wieczystej wciąż figuruje Marek Dębski. Zdaniem jej prawnika, Macieja Majewskiego, nie doszło do wywłaszczenia. Nie może być więc mowy o żadnym odszkodowaniu.

Decyzja burmistrza Swarzędza z lipca 2011 roku jest jednak faktem: działki należące do Marka Dębskiego została wydzielona pod budowę "terenów komunikacji pieszo-jezdnej o charakterze publicznym", a za to należy się odszkodowanie.

-Gmina stała się właścicielem tych działek już w momencie uprawomocnienia się decyzji - twierdzi adwokat Maciej Obrębski, pełnomocnik Marka Dębskiego. - I to jej obowiązkiem było wpisanie się jako nowy właściciel do księgi wieczystej. Tym bardziej nie powinna tłumaczyć swojego zaniedbania na niekorzyść mieszkańca i uniemożliwiać mu dochodzenia roszczeń.

Zanim sprawa trafiła do starostwa Marek Dębski twierdzi, że rozmawiał o ewentualnym odszkodowaniu z zastępcą burmistrza, Adamem Trawińskim.

- Zaproponował mi śmieszną stawkę, bo złotówkę za metr - mówi Marek Dębski. - Po jakimś czasie padła propozycja 12 tysięcy złotych, a jak nie przyjmę, to mogę sobie iść do sądu. Na takie traktowanie nie mogłem się zgodzić.

Zastępca burmistrza zaprzecza, by takie rozmowy w ogóle się odbyły.

- Nie było podstaw do prowadzenia z panem Dębskim negocjacji w zakresie uzgodnienia wysokości odszkodowania za wywłaszczoną działkę, gdyż do takiego wywłaszczenia w ogóle nie doszło - wyjaśnia Adam Trawiński.

Tymczasem, co podkreśliło także starostwo, z akt sprawy wynika, że takie negocjacje przeprowadzono, ale zakończyły się niepowodzeniem. Teraz sprawa trafiła do wojewody, który ma rozstrzygnąć, kto ma rację: starostwo czy gmina?

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski