- "Los niemal 100 osób nada pozostaje nieznany" - powiedział Giuseppe Volpe, prokurator w Bari, prowadzący śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy promu. Dotychczas jedynie 80 osób spośród pasażerów promu przybyło do Grecji, chociaż - jak powiedział Volpe cytowany przez "Timesa" - spodziewano się stu osób więcej. Dodał, że nie wiadomo czy kiedykolwiek znaleźli się oni na pokładzie promu, zostali uratowani czy zginęli w pożarze.
Gazeta dodaje, że ci, którzy ocaleli z katastrofy powiedzieli w środę, że tuż po wybuchu pożaru załoga trzymała łodzie ratunkowe ignorowała wysiłki pasażerów, którzy apelowali o podjęcie akcji ratunkowej. Jeden z pasażerów, 63-latek został opuszczony po linach obok płonącego pokładu, by pomóc innym pasażerom. W tym czasie - jak mówił - nie otrzymał żadnej pomocy ze strony załogi promu.
Włoski biznesmen Claudio Roveri opowiadał jak próbował pomóc pasażerom, w tym brytyjskiemu skoczkowi Nickowi Channing-Williamsowi, podłączyć linę z promu do holownika. "Było nas pięciu, w tym Anglik i przenieśliśmy się na dziób, by połączyć liny, które się przerwały" - powiedział Roveri, który jest właścicielem restauracji na Krecie. Dodał, że wśród nich nie było nikogo z załogi.
Świadkowie opowiadali też o tym, że część przedstawicieli załogi uciekało z promu w pierwszych szalupach ratunkowych, przed pasażerami. Również sami pasażerowie zajęli się dołączaniem promu przy pomocy liny do statku ratunkowego. Nikt z załogi nie przyszedł im na pomoc, a jedynie marynarze krzyczeli z górnego pokładu do piątki pasażerów, by się pospieszyli z dołączaniemm liny.
Jak pisze "The Times", prokurator z Bari przez pięć godzin przesłuchiwał kapitana Norman Atlantyku. Powiedział on, że pożar wybuchł na jednym z pokładów dla samochodów. Alfredo Delle Noci, adwokat kapitana promu Argilio Giacomazzi, powiedział że kapitan "wyjaśnił, każdy aspekt, odpowiadając na wszystkie pytania".
Kapitan Giacomazzi został uratowany z płonącego promu przez włoską marynarkę i trafił do San Giorgio. W drodze do Bari był eskortowany przez policję.
Kapitan jest podejrzany o spowodowanie katastrofy, śmierć znacznej liczby osób, oraz doprowadzenie do obrażeń ciała znacznej grupy.
Prokuratura w Bari przejęła wrak promu "Norman Atlantic", którego właścicielem jest firma włoska, natomiast operatorem - grecka. Prokuratura chce bowiem "zrekonstruować jak rozprzestrzeniał się ogień i jak wyglądała nieudana ewakuacja".
Marino Grzincic, kierowca ciężarówki wiozący pomarańcze do Chorwacji cytowany przez "Timesa", powiedział że pokłady samochodowe Norman Atlantic były przeciążone i że podejrzewał, że pożar może wybuchnąć w ciężarówce chłodni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?