Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Rumak dmucha na zimne - w Lechu Poznań trzeba jeszcze wiele poprawić

Maciej Lehmann
Grosicki kontra Murawski  w 2007 roku.  W tym  meczu Lech pokonał Pogoń 3:0, po golach Reissa
Grosicki kontra Murawski w 2007 roku. W tym meczu Lech pokonał Pogoń 3:0, po golach Reissa Fot. Janusz Romaniszyn/Archiwum
Niedzielny mecz Lecha z Pogonią (początek o godzinie 17) jest obok derbów Warszawy hitem 5. kolejki. Poznaniacy wystartowali dobrze. Po czterech kolejkach maja na koncie trzy zwycięstwa i remis. Ale podobnie było w poprzednim sezonie. Przełomowy okazał się piąty mecz. Lech przegrał z Górnikiem, został rozszyfrowany i zaczął spadać w ligowej tabeli.

Co zrobić, by ta historia się nie powtórzyła? Tym bardziej że Pogoń też spisuje się nieźle. Po zwycięstwie 2:0 z Wisłą plasuje się na szóstym miejscu w tabeli.

- Poprzedni sezon mnie już nie interesuje - mówi trener Lecha Mariusz Rumak. - Mamy inny zespół, inny styl gry i inną sytuację. Wtedy demolowaliśmy przeciwników. Wydawało się, że szalenie trudno będzie Lecha zatrzymać. Teraz mamy podobne wyniki, ale też swoje problemy, których jesteśmy świadomi - mówi Mariusz Rumak.

Czwartkowy trening zakończyła wewnętrzna gierka, w której znów na lewej obronie grał Marcin Kamiński. Szkoleniowiec jednak szybko wytłumaczył, że nie szuka nowej pozycji dla młodego obrońcy. - To jest właśnie przykład jak staramy się pracować. Przed treningiem była analiza meczu z Bełchatowem. Zwróciliśmy "Kamykowi" uwagę na pewne błędy i wskazaliśmy sposób jak ich unikać. Ta gierka miała pokazać, czy umie wyciągać wnioski z tego, o czym mówimy - wyjaśnia szkoleniowiec.

Mariusz Rumak miał uwagi nie tylko do Kamińskiego.
- Co zrobić, by załamania jak rok temu nie było? Metoda jest jedna. Trzeba ciężko pracować. Zdajemy sobie sprawę, że w meczach z Górnikiem i Bełchatowem to nie był styl, w jakim chcemy grać. Jeśli chodzi o jakość to nie wyglądało to dobrze z naszej strony. Jesteśmy tego świadomi, że aby poprawić błędy trzeba trochę czasu, tego nie da się zrobić z tygodnia na tydzień. Lecz najważniejsza statystyka, czyli punkty, są po naszej stronie - podkreśla szkoleniowiec Kolejorza.

Najważniejsze to w tej chwili rozegranie piłki po przejęciu jej od rywala.
- Kiedy przechodzimy z piłką na połowę przeciwnika, to jesteśmy niecierpliwi, zbyt gorączkowi w swoich poczynaniach. Za mało jest czytania gry, podejmujemy czasem niepotrzebne ryzyko i stąd te straty - tłumaczy Rumak.

Może więc dobrze, że Lechowi przyjdzie teraz rywalizować z beniaminkiem.
- Nie ma to dla nas specjalnego znaczenia. Niech przykładem będzie Bełchatów. Przeczuwałem, że będzie to dla nas trudny mecz, bo widziałem potencjał drzemiący w tym zespole, który jest na ostatnim miejscu i cały czas ma zero punktów. Dlatego bardzo starannie musimy przygotować się do niedzielnego pojedynku. Jeśli chcemy wygrać, musimy rozegrać po prostu dobre spotkanie - twierdzi Rumak.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski