W obozie Fogo Unii gorąco zrobiło się jeszcze przed pierwszym wyścigiem, bo miejsce awizowanego w składzie Tobiasza Musielaka zajął Nicki Pedersen, którego specjalnie ściągnięto z Tog-liatti. Z tej zmiany szybko się jednak wycofano, co nie spodobało się Duńczykowi, który spakował sprzęt i wyjechał ze stadionu, a następnego dnia nazwał jeszcze swojego menedżera kła-mcą. - Potrafię go zrozumieć - przyznał Adam Skórnicki. On sam znalazł się w podobnej sy-tuacji, bo najpierw nie wpisano go do meczowego protokołu, a następnie decyzję zmieniono. Ale tylko dlatego, że wstawili się za nim zawodnicy.
Całe to zamieszanie pokazuje, że w leszczyńskim klubie dzieje się źle, żeby nie powie-dzieć bardzo źle. Jest kilka ośrodków decyzyjnych, a pozycja menedżera wisi na włosku. Nie-oficjalnie ma nim zresztą być tyl-ko do końca miesiąca. W takiej sytuacji trudno się dziwić, że Fogo Unia w połowie zawodów nie dotrzymała kroku wrocławianom i za nieco ponad miesiąc pojedzie w barażach o utrzymanie w ekstralidze. W myśl nowych przepisów w tych meczach żu-żlowcy muszą jechać za jedną czwartą stawki i aż strach pomy-śleć, co wtedy będzie się działo...
Jak jednak mówił na pome-czowej konferencji prasowej Adam Skórnicki „prawdziwych mistrzów poznaje się nie po tym jak wygrywają, tylko jak podno-szą się z porażek”. Z menedżerem zgadzał się Emil Sajfutdinow. - W przyszłym roku na pewno będziemy mocniejsi - zapewniał Rosjanin. Można być jednak pewnym, że do tego przy-szłego roku wiele się jeszcze w Lesznie wydarzy. Na szczęście, teraz Byki mają długie wakacje, a to dobry czas, by trochę ochłonąć i pewne sprawy przemyśleć.
W zupełnie innych nastrojach po meczu byli wrocławianie, którzy rzutem na taśmę awansowali do fazy play-off i tak jak przed rokiem powalczą o medale mistrzostw Polski. - Pokazaliśmy, że jesteśmy prawdziwą dru-żyną. Po takim sukcesie możemy pójść na wódeczkę i trochę poświętować - mówił menedżer Piotr Baron. W jego zespole rze-czywiście wszyscy zawodnicy zrobili swoje. Cichym bohaterem był jednak Tomasz Jędrzejak, który obok Tai Woffindena okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu.
- Zawsze dobrze się czułem na leszczyńskim torze. Moja forma już zresztą od pewnego czasu idzie w górę - ocenił zawodnik. To dobry znak przed decydującymi meczami. Betard Sparta w półfinale na 99,9 procent zmierzy się ze Stalą Gorzów. Trudno bowiem liczyć, aby Falubaz wygrał w zaległym meczu z Unią Tarnów 39 punktami i wskoczył na pierwsze miejsce w tabeli. To spotkanie odbędzie się w najbliższy czwartek. Jeśli w Zielonej Górze nie dojdzie do pogromu, to drugą parę półfinałową tworzyć będą Falubaz z Get Well Toruń. Zapowiada się zatem prawdziwa żużlowa uczta.
To wspaniała wiadomość dla kibiców z Poznania, gdzie swoje mecze w tym sezonie rozgrywa Betard Sparta. Na co wrocławianie liczą w walce o medale? - Bę-dziemy walczyć i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Po tym, co pokazaliśmy w Lesznie, jestem jed-nak optymistą - ocenił Piotr Baron. Na Golęcinie będzie zatem jeszcze ciekawie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?