Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W koszykówce i siatkówce mamy kryzys, ale też pomysły na jego zwalczanie

Radosław Patroniak
Pełną parą ruszyły w miniony weekend rozgrywki halowe w siatkówce i koszykówce. Z czasów, kiedy byliśmy w tych dyscyplinach potęgą zostały tylko wspomnienia, ale z drugiej strony nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej...

Największą nadzieję na wyjście z zapaści dają drużyny akademickie, czyli koszykarze Politechniki AZS Poznań i siatkarze AZS UAM Poznań. A to dlatego, że uczelnie w Polsce powoli zaczynają pełnić rolę bezpiecznego gwaranta finansowego. Może kluby uczelniane nie biją się jeszcze o tytuły, ale jak żadne inne są odporne na odejścia sponsorów, kryzysy gospodarcze i zmiany działaczy, bo zazwyczaj pracują w nich miejscowi, łączący menadżerkę z trenowaniem.

Trochę inaczej sytuacja wygląda w siatkówce żeńskiej, bo broniący naszego honoru w ekstraklasie PTPS Piła przekształcił się w spółkę i pod wodzą nowego dyrektora sportowego, Marka Brandta, chce znów bić się o najwyższe cele. Nie wiem jak mocne zaplecze finansowe ma pilski klub, ale trzeba oddać Brantdowi, że z głową zbudował skład drużyny, zostawiając zawodniczki perspektywiczne i sprowadzając znaczące siatkarki z zagranicy. W dodatku PTPS zapłacił za nie na czas, z czym mieli kłopot choćby w Murowanej Goślinie (Amerykanka Danielle Hepburn nie mogła zagrać przeci Wiśle, bo KS nie zapłacił za jej certyfikat).

Tam z Piecobiogazu i "Piecyków" został skromny KS i dziewięć zawodniczek zamiast dwunastu. Nigdy za bardzo nie wierzyłem w mocarstwowe plany tej drużyny, ale i podstaw nie było, skoro zawsze w klubie było więcej szumu niż jakości. Uratowanie tego, co się da to chyba zasługa burmistrza Tomasza Łęckiego, który od lat powtarzał, że do ekstraklasy nie ma sensu pchać się za wszelką cenę. Chłop ma rację, bo jak kogoś nie stać na średnie pensje, to tym bardziej na wysokie. Ważne jednak jest to, że KS przetrwał, zwłaszcza że inne wielkopolskie kluby musiały zamknąć swoje podwoje, czyli ograniczyć się do szkolenia młodzieży.

Walcząca do ostatniej kolejki o utrzymanie w PLKK Tęcza Leszno nie wystartowała nawet w rozgrywkach I ligi. Z sezonu na sezon entuzjazm w "Trapezie" opadał, tak samo jak chęć do wspierania drużyny przez biznesmenów. Prezes Jerzy Pielech już rok temu stanął do walki z finansowymi rekinami trochę na wariackich papierach. Wszystko skończyło się totalną frustracją i mało przyjemnym zaciskaniem pasa. Inna sprawa, że bez niego pogrzeb leszczyńskiej koszykówki odbyłby się znacznie wcześniej.

Wreszcie w cień rywalizacji odszedł MUKS charyzmatycznego prezesa Andrzeja Jabłońskiego. Wiosną sobie przypomnimy o nim przy okazji turniejów młodych koszykarek, ale bez drużyny seniorek trudno mu będzie nie wypaść z obiegu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski