Od stycznia do końca kwietnia w całym województwie do szpitala trafiło 255 osób po "dopalaczach" (w całym zeszłym roku "tylko" 170) i zarekwirowano około 4000 opakowań z "dopalaczami" (w tym około 3000 w Poznaniu podczas majowych kontroli). Na firmy, które nielegalnymi substancjami nałożono kary w wysokości 1,2 mln zł (w 2014 roku - 1,3 miliona złotych). Ci, którzy handlują "dopalaczami" zapłacili jednak... 0 złotych kar.
- Ze względu na rosnący problem i to, że administracyjne sposoby dochodzenia sprawiedliwości nie działają, zdecydowałem, że podpiszę zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby, które prowadzą kilka firm działających w Wielkopolsce - mówi "Głosowi Wielkopolskiemu" Andrzej Trybusz, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Dokument w piątek leżał jeszcze na biurku dyrektora. W przyszłym tygodniu ma trafić do prokuratury.
Czytaj: Pacjenci są coraz agresywniejsi. Biją, gryzą, straszą i wyzywają
Jak przyznaje Andrzej Try-busz, prokuratura powinna spra-wdzić czy w przypadku osób, które prowadzą taką działalność nie można mówić o "sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia". Dyrektor przyznaje, że zdecydował się tak podjęcie takich kroków, bo do tej pory "przedsiębiorcy" skutecznie unikali kary. Na pytanie jak, odpowiada: - Odwlekali konieczność zapłacenia kar wysyłając skargi do sądu. W tym czasie sprzedawali "dopalacze". Kiedy sąd nie przyznał im racji, to "przedsiębiorcy" zakładali nowe firmy. Często różniące się tylko jedną literką w nazwie.
Jeśli okaże się, że odpowiedzialni za sprzedaż są winni, mogą spędzić w więzieniu osiem lat.
W tym roku w Poznaniu udało się zamknąć dwa punkty, które handlowały "dopalaczami".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?