Stefana Stuligrosza poznałem osobiście ponad trzydzieści lat temu. Już wtedy był ikona polskiej muzyki, polskiej kultury, Ale okazało się, że jest to człowiek bezpośredni, skromny, radosny, pełen pasji. Kochał ludzi, życie i muzykę.
W pracy był zawsze bardzo wymagający, w pierwszej kolejności od siebie, w drugiej od tych, z którymi pracował. W życiu cechowała go ogromna pogoda ducha, radość i przyznam że gdybym miał wymienić dwie osoby, od których usłyszałem najwięcej dowcipów, to byliby - obaj świętej pamięci - Stefan Stuligrosz i Eugeniusz Cofta. Ale nie były to dowcipy tylko rozweselające. Za wieloma kryła się ukryta mądrość. Miałem okazję towarzyszyć Poznańskim Słowikom w kilku podróżach artystycznych i wtedy odkryłem talent narracyjny Profesora. Na początku lat 90. nakłoniłem Go do piania felietonów na każdy temat, które zatytułowałem "Piórkiem Słowika". Ukazało się kilka tomów.
Ostatni raz spędziliśmy kilka dni razem w grudniu ubiegłego roku. Polecieliśmy do Barcelony, gdzie Stefan Stuligrosz dyrygował Poznańskimi Słowikami na zakończenie polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. Miał 91 lat i emanował radością życia, młodością…, a ta młodość udzielała się wszystkim, którym dane było z Nim pracować.
Kiedy nadeszła ta smutna wiadomość ze szpitala, uświadomiłem sobie, że Stefan Stuligrosz był szefem autorskiego zespołu ponad siedemdziesiąt lat. To jest chyba rekord świata dziedzinie muzyki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?