Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek nad Maltą w Poznaniu: Dlaczego zginął rowerzysta?

Paulina Jęczmionka
Wypadek nad Maltą w Poznaniu upamiętnili poznańscy rowerzyści
Wypadek nad Maltą w Poznaniu upamiętnili poznańscy rowerzyści Maciej Urbanowski
Wypadek nad Maltą w Poznaniu zdarzył się 19 lipca. Ujawniamy kulisy śledztwa dotyczącego wypadku drogowego, w którym zginął 19-letni Andrzej. Jednym z wątków, pojawiających się w sprawie, jest tzw. ostre koło. 19-latek miał być fanem rowerów, w których kiedy kręcą się koła, kręcą się też pedały.

Minęły trzy tygodnie od rozpoczęcia śledztwa w sprawie wypadku, który zdarzył się w sobotę, 19 lipca przy Jeziorze Maltańskim w Poznaniu. Po potrąceniu przez samochód zginął 19-letni rowerzysta Andrzej. W sprawie jest wiele niewiadomych. "Głos" dotarł do nowych informacji.

Zobacz: Wypadek nad Maltą: Kamera była atrapą, policja liczy na świadków

Początkowo pojawiały się głosy, że rowerzysta miał wjechać na jezdnię na czerwonym świetle. Później rodzina 19-latka relacjonowała, że ktoś z pogotowia miał powiedzieć jego znajomym, iż sprawcy wypadku nie było na miejscu po przyjeździe ratowników i pojawił się dopiero, gdy zjawiła się tam policja. My dotarliśmy do pracowników pogotowia, którzy wiedzą, co działo się wtedy przy ul. Jana Pawła II. Z ich relacji wynika, że kierowca nie zbiegł z miejsca wypadku, a świadkowie mieli mówić, że rowerzysta wjechał na czerwonym świetle. - Z powodu obrażeń, był kłopot z jego intubacją - mówi pracownik pogotowia. - Chłopak miał też w uszach słuchawki.

Tę ostatnią informację, jak przyznaje prokuratura, potwierdza notatka policji. - Postępowanie jest w toku, nie wiemy jeszcze, kto zawinił - zastrzega prok. Jacek Duszyński, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Poznań - Nowe Miasto. - Zbieramy materiał dowodowy i przesłuchujemy kilkunastu świadków - tych, do których dotarła policja i tych zgłoszonych przez pełnomocnika rodziny zmarłego.

Sprawdź też: Wypadek nad Maltą: Rowerzysta zderzył się z autem. Zmarł w szpitalu

Z naszych informacji wynika, że ze świadkami rozmawiali też znajomi 19-latka. - Znam relację osoby, która wskazała, że Andrzej, jadąc od strony Malty, bez zatrzymania przeciął skrzyżowanie - mówi nam jego kolega. - Kierowca auta nie miał szans, by zahamować.

Ale po medialnym szumie w internecie pojawiły się też wpisy sugerujące możliwą winę kierowcy samochodu. "To on przejechał 120 km/h na czerwonym świetle, wiem, bo to widziałem" - pisał internauta.

Sprawdź też: Wypadek nad Maltą: Rowerzysta zderzył się z autem. Zmarł w szpitalu

By odpowiedzieć na pytanie o to, kto zawinił, ale i szereg innych - na przykład skąd dokładnie i w którym kierunku jechał rowerzysta (rodzina wskazuje, że miał spotkać się ze znajomymi na Starym Mieście), prokuratura poprosiła MPK o nagrania z kamer w tramwajach i autobusach. - Zabezpieczyliśmy monitoring z kilku pojazdów, które przejeżdżały tą trasą i były wyposażone w kamery - potwierdza Katarzyna Lesińska z MPK Poznań. - To policja oceni, czy materiał jest przydatny.

Prokurator Jacek Duszyński tłumaczy, że jeśli w śledztwie będą wątpliwości, zostanie powołany biegły z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Ale najpierw trzeba przesłuchać wszystkich świadków.

Zobacz: Wypadek nad Maltą: Kamera była atrapą, policja liczy na świadków

W całej sprawie pojawia się jednak jeszcze jeden wątek: jakim rowerem jechał Andrzej? Czy był sprawny? Z naszych informacji wynika, że 19-latek był fanem roweru z tzw. ostrym kołem (czym jest ostre koło? Sprawdź tutaj). To jednak nie przesądza o tym, że zawinił czy złamał przepisy. Tego feralnego wieczoru jechał rowerem górskim.

Czym charakteryzuje się rower z tzw. ostrym kołem?
To rower o specyficznym napędzie. Nie ma wolnobiegu, więc zawsze, kiedy kręci się koło, kręcą się też pedały. Nie można przestać pedałować, np. przy zjeździe z górki. A kiedy pedałuje się do tyłu, rower jedzie do tyłu.

- Wszystkie pierwsze rowery były ostrym kołem - mówi Arek Szulc, współwłaściciel sklepu i warsztatu Bike Park w Poznaniu. - Dziś wykorzystuje się je głównie w kolarstwie torowym, gdzie potrzeba jak najprostszej konstrukcji. Rower nie ma tam też hamulców. Zatrzymuje się go, blokując pedały siłą mięśni. Nie da się wyhamować do zera natychmiast. Na torze robi się to, jadąc kolejne okrążenia. W innych warunkach - kilkoma krótkimi lub dłuższymi "skidami", czyli zblokowaniem pedałów, a co za tym idzie - także tylnego koła.

Szulc dodaje, że rower wpada wtedy w pewnego rodzaju poślizg, ale kontrolowany, bo przyczepność na ostrym kole jest lepiej wyczuwalna. Wskazuje też, że pierwsze ostre koła pojawiły się na ulicach właśnie z hal sportowych. Nie miały hamulców, bo nie było ich do czego przykręcić.

- Dziś część osób traktuje jazdę na tych rowerach jak sport ekstremalny w mieście - przyznaje Arek Szulc. - Wzoruje się na filmach z internetu, gdzie rowerzysta nie hamuje i na przykład przejeżdża na czerwonym świetle albo jedzie pomiędzy mijającymi się tramwajami. To, delikatnie mówiąc, wyjątkowo niemądre. Trzeba pamiętać, że co najmniej jeden hamulec jest wymagany przepisami ruchu drogowego - dodaje.

W świecie rowerzystów mówi się nawet o subkulturze ostrokołowców. Szulc woli nazywać ich grupą miłośników. - Nie oznacza to, że wszyscy uprawiają ekstremalny przejazd przez miasto i nie montują hamulców - mówi. - Uważa się nawet, że jeżdżący na ostrym kole są bardziej uważni, by szybko reagować na nagłą sytuację. Każdy ma swój rozum i decyduje o swoim życiu. Rower - obojętnie jakiego typu - jest tylko narzędziem, jak np. samochód.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski