Nie wiadomo dlaczego 45-latek tam wszedł. Czy chciał popełnić samobójstwo, a może po prostu chciał zwrócić uwagę na siebie i swoje problemy?
Wiadomo, że dokładnie się do tego przygotował. Zabrał plecak, w którym miał wodę, jedzenie i papierosy. Z tym bagażem stał na wysokości 15 metrów i patrzył na coraz większy tłum gapiów. Sąsiedzi byli w szoku.
- Znam go, wiele razy z nim rozmawiałem. Był normalny, miał żonę, dzieci. Co też mu przyszło do głowy - dziwił się starszy mężczyzna.
- Od dwóch tygodni dziwnie się zachowywał. Może jakaś depresja, albo choroba psychiczna? Coś tragicznego musiało się stać. Nikogo nie było w domu, nie miał kto go zatrzymać - dywagowały sąsiadki.
Do desperata przyjechał negocjator z pilskiej komendy, a gdy dojechał drugi z komendy wojewódzkiej z Poznania, rozpoczęto rozmowy. Negocjacje zaczęły się o godzinie 16.20 i trwały ponad dwie godziny.Policja nie zdradza, o czym rozmawiano. Około godziny 18.30 mężczyzna chwycił plecak i sam zaczął powoli schodzić z komina.
Na ziemi jeszcze kilkanaście minut rozmawiał z negocjatorami.
- Nie mogę powiedzieć, co skłoniło go do zejścia. Wszyscy jednak cieszymy się, że to tak się skończyło - mówi Andrzej Latosiński z pilskiej policji.
Mężczyzna najpierw trafił do karetki, a następnie został przewieziony do szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?