Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Wyższa forma demokracji" nie pozwala na realizację programu

Łukasz Cieśla
Jawne głosowanie to wyższa forma demokracji - ogłosił wczoraj szef wielkopolskie-go SLD, poseł Leszek Aleksandrzak. Tak tłumaczył, dlaczego większość polityków Sojuszu nie chciała tajnego głosowania w sprawie nominacji na wicemarszałka Sejmu.

Gdyby uznać wniosek Aleksandrzaka za słuszny, należałoby z przykrością stwierdzić, że polska demokracja szczyt swej świetności przeżyła 21 lat temu. Bo wówczas, również w jawnym, a także imiennym głosowaniu, prezydentem Polski został towarzysz generał Wojciech Jaruzelski.

Jednak wczorajszych słów Aleksandrzaka nie traktuję poważnie. To dla mnie pokrętne tłumaczenia działacza partyjnego, który próbuje uzasadnić, dlaczego w SLD nie chcieli wczoraj tajnego głosowania. A dlaczego nie chcieli? Bo w tej formacji, jak i w innych, często najważniejsze są nie idee, lecz interesy partyjnej wierchuszki.

A w interesie większości działaczy było najwidoczniej zablokowanie kandydatury Łybackiej - nietrzymającej z Grzegorzem Napieralskim - na wicemarszałka Sejmu. Jak to się ma do hasła parytetów w polityce, wypisanego na sztandarach SLD? Ano nijak się ma.

Wczoraj SLD pokazał nie tylko "wyższą formę demokracji", ale także, że swojego programu - choćby parytetów - nie musi realizować. Poseł Stec tłumaczył, że nie było czasu na tajne głosowanie w sprawie Łybackiej. Ja twierdzę jednak, że po prostu nie było chęci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski