Gdyby uznać wniosek Aleksandrzaka za słuszny, należałoby z przykrością stwierdzić, że polska demokracja szczyt swej świetności przeżyła 21 lat temu. Bo wówczas, również w jawnym, a także imiennym głosowaniu, prezydentem Polski został towarzysz generał Wojciech Jaruzelski.
Jednak wczorajszych słów Aleksandrzaka nie traktuję poważnie. To dla mnie pokrętne tłumaczenia działacza partyjnego, który próbuje uzasadnić, dlaczego w SLD nie chcieli wczoraj tajnego głosowania. A dlaczego nie chcieli? Bo w tej formacji, jak i w innych, często najważniejsze są nie idee, lecz interesy partyjnej wierchuszki.
A w interesie większości działaczy było najwidoczniej zablokowanie kandydatury Łybackiej - nietrzymającej z Grzegorzem Napieralskim - na wicemarszałka Sejmu. Jak to się ma do hasła parytetów w polityce, wypisanego na sztandarach SLD? Ano nijak się ma.
Wczoraj SLD pokazał nie tylko "wyższą formę demokracji", ale także, że swojego programu - choćby parytetów - nie musi realizować. Poseł Stec tłumaczył, że nie było czasu na tajne głosowanie w sprawie Łybackiej. Ja twierdzę jednak, że po prostu nie było chęci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?