Zbigniew Czerwiński prywatnie: "Moi pracownicy nie musieli tygodniami przebijać się przez sekretarkę"
Zawsze mówiłem: „jak coś ci nie pasuje – przyjdź”
To właśnie stworzenie dobrze prosperującej drukarni z zatrudnieniem na poziomie 300 osób uważa za swój największy zawodowy sukces. Tym bardziej, że był to zakład pracy chronionej.
– Udało mi się zaktywizować wiele osób z niepełnosprawnościami. Zrozumiałem, że podstawowym problemem w aktywizacji osób niepełnosprawnych – poza sytuacjami granicznymi – jest kwestia motywacji tych ludzi, żeby potrafili podjąć wyzwanie. Żeby zrozumieli, że są wartościowymi pracownikami i szefostwo dostrzega ten fakt i ich potencjał. I to się naprawdę w wielu przypadkach udało. Doceniona przez szefa niepełnosprawna pracownica koło 60-tki naprawdę potrafiła pracować znacznie wydajniej od 20-letniego studenta. Jak później zasiadałem w samorządowej komisji polityki społecznej, to nie byłem tam gawędziarzem, a po prostu wiedziałem jak jest.
Jak zapewnia, w zarządzanych przez niego firmach zawsze był dostępny dla pracowników.
– To również zaliczam do swych zawodowych sukcesów. Moi pracownicy nie musieli tygodniami przebijać się przez sekretarkę, żeby porozmawiać ze mną. W firmie byłem i na pierwszej, i na drugiej zmianie. Zawsze mówiłem: „jak coś ci nie pasuje – przyjdź”. Więc ludzie przychodzili. I nie organizowali mi w firmach związków zawodowych, bo po prostu nie było potrzeby.