Zdrowie: Pończocha tańsza bez refundacji z NFZ

W skontrolowanym ostatnio przez NIK województwie lubelskim dochodziła nawet do 770 proc. U nas nie jest pod tym względem lepiej. - Zgłosił się do naszego biura poselskiego właściciel sklepu ortopedycznego, który nie ma podpisanej umowy z NFZ. Klient chciał u niego kupić protezę, która kosztowała tam 400 zł - mówi posłanka Krystyna Łybacka - Właściciel sklepu chcąc być uczciwym poradził mu, aby poszedł do sklepu, który ma umowę z NFZ wtedy zapłaci mniej. Klient jednak wrócił do niego. Okazało się, że z refundacją miałby zapłacić 700 zł.

Jak to możliwe? Sklepy mają tu faktycznie pole do popisu. Okazuje się, że chcąc uzyskać większy przychód z refundacji mocno zawyżają ceny produktów.

- Marża, jaką ustalają sklepy nie jest kontrolowana przez NFZ. Wyroby medyczne będące przedmiotami ortopedycznymi i środkami pomocniczymi należą do świadczeń finansowanych a nie refundowanych, jak np. leki. Oznacza to w praktyce, że sklepy zaopatrzenia medycznego same określają wysokość marży nakładanej na poszczególne produkty - informuje biuro prasowe NFZ w Poznaniu. Skargi na nieuczciwych handlowców, chcących zarobić na nieszczęściu innych, trafiały do funduszu już wcześniej, co niejednokrotnie skutkowało rozwiązaniem umowy z nieuczciwym usługodawcą.

Raport z kontroli, którą w pierwszym półroczu tego roku przeprowadził NIK trafi teraz do resortu zdrowia i do centrali NFZ w Warszawie. Wskazuje on na nieprawidłowości. Z jednej strony w ofertach sklepów medycznych składanych do NFZ ceny tych samych produktów różnią się od siebie nawet o prawie 200 proc. To jednak nie wszystko. Z drugiej strony sklepy narzucają marżę sięgającą kilkuset procent.

- To wszystko powoduje, że NFZ przepłaca i naraża na straty Skarb Państwa. Należy się zastanowić, czy system refundacji jest dobry - mówi Ryszard Zaczyński z biura poselskiego Krystyny Łybackiej, który zajmuje się tą sprawą.

NFZ apeluje, aby wszelkie tego typu nieprawidłowości zgłaszać do oddziału.