Umiarkowany optymizm po przegranym spotkaniu na szczycie pierwszej ligi stara się zachować również rzecznik prasowy gnieźnieńskiego klubu.
- Przegrana na pewno boli, ale pamiętajmy, że nadal zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli i mamy dwa punkty przewagi nad GTŻ. Wszystko jest więc jeszcze w naszych rękach. Nie ma co jednak ukrywać, że kluczowy będzie mecz w Grudziądzu. Żeby awansować musimy tam wygrać. Porażka będzie oznaczać, że już nie wszystko będzie zależało od nas, a do takiej sytuacji nie chcemy dopuścić. Wtedy musielibyśmy bowiem liczyć na to, że GTŻ przegra w Lublinie - twierdzi Damazy Gandurski.
Gnieźnianie pocieszają się też tym, że w ostatnim czasie mają patent na wygrywanie w Grudziądzu. Wygrali tam choćby w rundzie zasadniczej. - Można powiedzieć, że tamtejszy tor jest naszym atutem. Postaramy się to wykorzystać - zapewnia trener Lech Kędziora.
Większość gnieźnieńskich kibiców, których aż dziesięć tysięcy zasiadło w niedzielę na trybunach, powoli przestaje jednak wierzyć w swój zespół. Wielu fanów w komentarzach internetowych wspomina ubiegły sezon, w którym czerwono-czarni również byli o krok od elity, a na finiszu rozgrywek dali się wyprzedzić rywalom.
- Doskonale rozumiemy kibiców. Mają prawo do takich opinii, ale mają one niewiele wspólnego z rzeczywistością. Robimy wszystko, aby awansować. Zdajemy sobie sprawę, co dla naszego klubu może oznaczać powtórka z poprzedniego sezonu. Wiemy, że fani zarzucają zawodnikom brak zaangażowania, ale z perspektywy parkingu tego absolutnie nie widać. W niedzielę, w drużynie panowała pełna mobilizacja. Niestety, nie przełożyło się to na wynik - twierdzi Gandurski.
O tym, że gnieźnianie poważnie myślą o awansie może świadczyć także fakt, że w przyszłą niedzielę na stadionie przy ul. Wrzesińskiej powinni zameldować się Zetterstroem oraz Antonio Lindbaeck. Szwedzi mają pracować nad sprzętem.
- Jest taki pomysł. Cały czas wierzymy w Zorro, który jest naprawdę bardzo dobrym duchem zespołu. Nie mamy zresztą innego wyjścia, bo jaki jest sens sprowadzać teraz nowego żużlowca? Wbrew temu, co mówią kibice, Magnus miał w tym sezonie niezłe mecze. Choćby ten z GTŻ na naszym torze w rundzie zasadniczej. Wtedy razem ze Scottem Nichollsem ciągnęli wynik - wspomina rzecznik prasowy. Wspomniany Nicholls, za którego w niedzielę stosowane było - z mizernym skutkiem - zastępstwo zawodnika, w rewanżu ma już pojechać.
- Do spotkania w Grudziądzu zostały jeszcze dwa tygodnie, a Anglik chce wystąpić już w sobotnim Grand Prix w Cardiff. Te zawody będziemy obserwować zresztą z dużym niepokojem, bo pojedzie w nich aż trzech naszych zawodników. Liczymy, że żadnemu z nich nic się nie stanie, bo wtedy to naprawdę byłby już duży problem - kończy Gandurski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?