Sandra T. spod Poznania jest kolejną ofiarą gigantycznej afery mieszkaniowej. Tak uznała prokuratura oraz sąd. Mimo to przegrała proces cywilny o odzyskanie domu. Wraz z rodziną może stracić dach nad głową.
Kilka lat temu młoda kobieta potrzebowała pieniędzy, by pomóc finansowo rodzinie. Jak wspomina, bank nie chciał dać kredytu. Z ogłoszenia trafiła do doradcy finansowego Mariusza T. Trwało już wówczas zaawansowane śledztwo ws. jego działalności.
- Wtedy nie wiedziałam o jego kłopotach - mówi Sandra.
W maju 2011 roku podpisała z nim akt notarialny w formie „przewłaszczenia na zabezpieczenie”. Z dokumentów wynika, że pożyczyła 110 tys. zł, ale po odliczeniu m.in. różnych prowizji doradcy dostała 87 tys. zł. W zamian za pieniądze, na okres 2 lat spłaty pożyczki, traciła własność domu pod Poznaniem.
Po spłacie pożyczki doradca miał obowiązek zwrócić nieruchomość zamieszkiwaną przez Sandrę i jej rodzinę. Nie mógł także obciążać hipoteki domu, zaciągać kredytów. Sandra dodaje, że pani notariusz miała zadbać, by stosowna adnotacja o nieobciążeniu domu znalazła się w księdze wieczystej. Ale wpis się nie pojawił. Także inne wydarzenia potoczyły się zupełnie inaczej niż przypuszczała.
To nie cały artykuł - więcej znajdziesz w naszym serwisie PLUS
Wydarzenia tygodnia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?