Na Piątkowie trwa kolejna awantura wokół działań Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Tym razem chodzi
o ocieplanie bloków. Mieszkańcy twierdzą, że władze spółdzielni wybierają wciąż tę samą firmę. Poszli na wojnę ze spółdzielnią i znalazła się tańsza.
Kto ociepla Piątkowo?
Jak mówi prezes PSM Krzysztof Winiarz, 80 procent ociepleń budynków na terenie PSM, zrobiła firma Jack-Bud. - Dlaczego mamy jej nie wybierać, skoro była najtańsza - uważa Krzysztof Winiarz.
Mieszkańcy bloku na osiedlu Bolesława Śmiałego 18 postawili się jednak prezesowi i udowodnili, że znajdzie się firma, która zrobi to taniej.
- Pierwsze wyliczenia kosztów termomodernizacji, jakie dostaliśmy ze spółdzielni wyniosły ponad 1,2 miliona złotych. Przekonywano, że dzięki remontowi zmniejszą się nasze opłaty za ogrzewanie. Zacząłem liczyć i wyszło, że nakłady na ocieplenie budynku zwrócą mi się dopiero po 40 latach. Coś tu nie grało - mówi Piotr Derbis, mieszkaniec bloku na osiedlu Bolesława Śmiałego 18.
W efekcie, razem z innymi mieszkańcami zaczęli szukać informacji w internecie. Porównali koszty. - Spółdzielnia wyliczyła remont balkonu na 5,9 tysięcy złotych. W internecie ceny oscylowały wokół 1,5 tysiąca złotych. Wkrótce okazało się, że jeden z mieszkańców sam ma firmę ocieplającą budynki. Zrobił profesjonalny kosztorys. Wynikało z niego, że remont naszego bloku można zrobić za 765 tysięcy złotych - opowiada Derbis.
K. Winiarz: - Panowie się mieli pobić, więc musiałem wkroczyć do akcji
Równolegle władze spółdzielni ogłosiły konkurs ofert na remont bloku. Wygrał Jack-Bud z ceną powyżej miliona złotych. Mieszkańcy nie zgodzili się z tym rozstrzygnięciem.
- Poprosiliśmy o zorganizowanie otwartego przetargu. Dodatkowo chcieliśmy być przy otwarciu kopert. W rezultacie zaproszono nas na przetarg, ale na czas otwarcia kopert nas wyproszono - relacjonuje Elżbieta Mamet, inna mieszkanka bloku.
Krzysztof Winiarz, prezes PSM: - Mieszkańcy nie byli stroną przetargu, nie mogli być obecni podczas całej procedury.
W rezultacie przetarg został unieważniony i ogłoszono kolejny. Znowu wygrał Jack-Bud. - To była najniższa oferta. Inaczej nie dało się wybrać - mówi Winiarz.
W wyniku protestu mieszkańców i to postępowanie unieważniono. Pisali oni też skargi do Rady Nadzorczej. Dopytywali, dlaczego spółdzielnia wciąż wybiera firmę Jack-Bud.
Kolejny i ostatni przetarg odbył się na początku listopada zeszłego roku, kiedy dwaj prezesi spółdzielni, w wyniku prowadzonego śledztwa, zostali przez prokuraturę odsunięci od pracy. - I nagle wygrała inna firma, gotowa wykonać modernizację za 650 tysięcy złotych - opowiada Piotr Derbis.
Zaczęły się problemy
- Byliśmy zadowoleni, bo wygrała najniższa oferta, z najdłuższą gwarancją. Remont się zaczął, a niedługo potem spółdzielnia zaczęła wyszukiwać kolejne konieczne do wykonania prace. To oznaczało kolejne koszty. Chciano nam udowodnić, że z inną firmą niż preferowana przez PSM, będą problemy? - zastanawia się Elżbieta Mamet.
Proce dodatkowe, o których wspomina to pionowanie ścian oraz dorabianie barierek na balkonach. - Żadne inne remontowane wcześniej bloki nie miały pionowanych ścian, ani montowanych barierek. A „naszej” firmie ciągle wynajdywano problemy - mówi Mamet.
Pytamy o wyjaśnienia prezesa spółdzielni. - Konieczność pionowania ścian wyszła w trakcie remontu. Wykonawca nie powinien być zaskoczony. Przed przystąpieniem do przetargu powinien zbadać stan techniczny budynku - komentuje Winiarz.
A co mówi o montowaniu dodatkowych barierek? - Wynika to ze względów bezpieczeństwa. Na balkonach wykonano wylewkę betonową, co pod-wyższyło posadzkę o kilka centymetrów. Dodatkowa barierka musiała zostać zamontowana na wysokości 1,1 metra, zgodnie z przepisami budowlanymi - tłumaczy.
- Dziękujemy prezesowi, dzięki niemu jesteśmy bezpieczni na naszych balkonach-ironizuje Piotr Derbis i dodaje, że nie chodziło o około 5 cm. Przypomina, że w blokach remontowanych przez Jack-Bud barierek nie montowano.
Pytamy o szczegóły firmę wykonawczą. Jej właściciel powiedział nam jednak, że PSM wciąż formalnie nie odebrała robót, co oznacza, że firma nie otrzymała za swoją pracę pieniędzy. - Przed odbiorem robót nie chcę wchodzić w polemikę ze spółdzielnią. Nie odniosę się do tych zarzutów - mówi nam właściciel firmy z Gniezna. Prosi też o niepodawanie jej nazwy.
Kłótnie na budowie
W marcu tego roku na budowie doszło do przepychanek między przedstawicielami PSM a wykonawcą. Z protokołu z tego zajścia czytamy, że przedstawiciel PSM miał mówić, że „tu pracują szmaciarze”, zwracał się do pracownika firmy wykonawczej per „skończony szmaciarz”. Krzysztof Winiarz: - Panowie prawie mieli się pobić, więc musiałem wkroczyć doakcji. Sam nie miałem konfliktu z wykonawcą. To była sprawa między nim a inspektorem nadzoru powołanym przez spółdzielnię.
Nie ma jednak o wykonawcy z Gniezna dobrego zdania.
- Firma dwukrotnie podchodziła do przetargu składając ofertę na poziomie 1,14 miliona złotych, by w ostatnim przetargu złożyć ofertę na 700 tysięcy złotych. Różnica w wycenie prac to 500 tysięcy złotych. Warto porównać jak wycenia choćby prace związane z rusztowaniami. Raz na 100 tysięcy złotych, a za drugim razem już tylko na 3 złote. To jest dumping-owanie cen - mówi Winiarz. - Firma Jack-Bud jest sprawdzona, a tu nie wiem czy za chwilę nie odleci tynk - dodaje.
Tymczasem wykonawca z Gniezna mówi nam, że chętnie przyczyni się do przerwania monopolu Jack-Budu na Piątkowie. - Staniemy do kolejnych przetargów - zapowiada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?