Mathew "Kvohst" MacNerney zmienia stylistyki równie często jak miejsca zamieszkania. Znany przede wszystkim fanom metalowej awangardy (Dødheimsgard, Code) brytyjski wokalista rezyduje obecnie w Helsinkach, gdzie w 2010 r. powołał do życia Beastmilk.
Na ich debiutanckim longplayu pt. "Climax" wybrzmiewają echa muzyki, która w latach 80. święciła triumfy po obu stronach oceanu. Apokaliptyczny punk Beastmilk jest zwierciadłem, w którym przeglądają się zarówno nowofalowa oszczędność Joy Division, gotyckie zacięcie starego The Cult oraz - w mniejszym stopniu - szaleństwo Misfits. W dobie popularności pogrobowców zwłaszcza tych pierwszych, Beastmilk jawią się jako nieokiełznane zwierzęta. Brak im dobrych manier, które dla Interpol i Editors były przepustką do sławy. Ale Beastmilk nie pyta się nikogo o pozwolenie. Zwrotki i refreny każdego numeru na "Climax" nokautują przebojowością większość ich dokonań. Od melancholijnego "Death Reflects Us", przez histeryczny nerw "You Are Now Under Our Control", po taneczny puls "Genocidal Crush". Wszystko to zaś ubrane zostało w szaty mięsistej produkcji Kurta Ballou.
Nawet jeśli debiutowi Finów nie po drodze z nowatorstwem, to mam przeczucie, że "Climax" nie jest płytą o krótkim terminie ważności. Choć muzyka Beastmilk posiada pewien undergroundowy rys, to zabójcza chwytliwość niechybnie zawiedzie ją pod strzechy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
