Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będę zdrowa dla mojego synka

Marek Weiss
Archiwum prywatne Darii Fabrowskiej
Od siedmiu lat życie Darii Fabrowskiej to nieustanne zmagania z poważną chorobą i cierpieniem. Znajduje jednak siłę do tej walki, bo - jak mówi - obiecała swojemu synkowi, że wyzdrowieje.

Daria Fabrowska ma 28 lat. Mieszka w Szklarce Przygodzickiej w powiecie ostrzeszowskim. Odkąd pamięta, zawsze chętnie pomagała innym. Wychodziła bowiem z założenia, że każdy ma potrzebę nie tylko brania, ale i dawania. Nie przypuszczała wtedy, że kiedyś sama będzie musiała stanąć ,,po drugiej stronie’’.

Zburzona radość

W maju 2008 roku urodziła synka Fabiana. Niestety, już półtora roku później radość z macierzyństwa zburzyła choroba. Rozpoznano u niej raka wątroby. Miała wówczas zaledwie 22 lata. W grudniu 2009 roku przeszła skomplikowaną operację usunięcia płata wątroby. Przez 8 miesięcy wszystko szło ku lepszemu. Cieszyła się zdrowiem, gdy nagle nastąpił nawrót choroby.

Podjęła walkę na nowo, jednak było to utrudnione. Przerzuty w węzłach chłonnych oraz kilka nowych guzków w wątrobie uniemożliwiły kolejne operacje oraz transplantację. W końcu lekarze zdecydowali się na niestandardowe leczenie, które przyniosło poprawę stanu zdrowia.

- Brałam drogi lek, który nie jest stosowany ani refundowany przy moim rodzaju nowotworu. Niestety, pozytywne efekty utrzymywały się tylko przez dwa lata. Potem pojawiły się kolejne zmiany nowotworowe, tym razem w płucach - opowiada o swojej chorobie kobieta.

Wyjazdy, badania i leki

W lipcu ubiegłego roku lekarze ponownie zdecydowali o leczeniu chemią. Do tego czasu rak rozsiał się już po całym organizmie. Obecnie Daria jest pacjentką oddziału onkologicznego wrocławskiej kliniki. Co tydzień dojeżdża tam po 100 kilometrów na leczenie. Jednocześnie jest konsultowana przez lekarzy z Warszawy i znajduje się pod opieką hospicjum domowego.

Terapia wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym i ogromnymi kosztami, na które składają się nie tylko wyjazdy do klinik. Oprócz tego co najmniej raz w tygodniu musi dojeżdżać do pobliskiego laboratorium, by wykonać podstawowe badania krwi. Duży koszt to również dieta wątrobowa, kupno specjalistycznych zastrzyków oraz drogich lekarstw osłaniających wątrobę i żołądek, a także podtrzymujących pracę szpiku kostnego.

Nie może pracować, bo nie ma na to siły

Z powodu zaawansowanych zmian nowotworowych Daria ma orzeczenie o całkowitej niezdolności do pracy. Nawet gdyby chciała dorywczo gdzieś się zatrudnić, nie miałaby na to sił. Jej miesięczne dochody to renta, zasiłek pielęgnacyjny, fundusz alimentacyjny i zasiłek rodzinny. Razem 1400 złotych. A sam koszt dojazdów do klinki we Wrocławiu przekracza 400 złotych.

- Nigdy nie sądziłam, że będę zmuszona prosić kogokolwiek o pomoc. Na początku wstydziłam się tego, ale choroba nie daje mi wyboru. W mojej sytuacji będę wdzięczna za każdą, nawet najmniejszą pomoc w dalszym leczeniu - mówi Daria Fabrowska.

Dla niego zniosę wszystko

Do tej pory w sumie przeszła ponad 150 różnych chemioterapii, które znacznie osłabiły jej organizm. Czekają ją jednak kolejne badania i kolejne leczenie paliatywne. Zapewnia, że ma siły walczyć dalej, bo ma dla kogo. Sama wychowuje syna. On jest dla niej całym światem, a ona dla niego.

- Dla Fabiana przejdę przez wszystko. Bardzo mi kibicuje i wiem, że nie mogę go zawieść. Obiecałam mu, że mama zrobi wszystko, aby być zdrową. Mój lekarz się nie poddaje, więc ja tym bardziej też nie - mówi Daria.

Kobieta wierzy, że pokona wszystkie przeciwności, że dobro powraca do człowieka ze zdwojoną siłą. I tak właśnie odbiera akcję pomocy, jaką dla niej uruchomili znajomi i przyjaciele.

Charytatywne jasełka i wspólna modlitwa

W ostatni weekend w Czarnymlesie wystawiono spektakl ,,Betlejem polskie”. Zorganizował je w formie charytatywnych jasełek Gminny Ośrodek Kultury w Przygodzicach. Zaledwie w ciągu kilku godzin udało się zebrać ponad 7,5 tysiąca złotych. Publiczność wspólnie modliła się za powrót do zdrowia mieszkanki sąsiedniej Szklarki.

- Dziękuję za piękny i niezapomniany wieczór pełen wzruszeń i pozytywnych emocji. Dziękuję publiczności, która nie zawiodła i przybyła z daleka i bliska. Dziękuję również za miłe i ciepłe słowa wsparcia, które jest dla mnie bardzo ważne. Dodaliście mi państwo dużo energii. Dziękuję, że byliście ze mną i dla mnie. Dzięki wam można odzyskać wiarę w ludzi - powiedziała główna bohaterka całego wydarzenia.

Kobieta była mile zaskoczona skalą ofiarowanej jej pomocy i słowami otuchy.

- Wiem, że w tym wszystkim nie chodzi już o wyzdrowienie, ale żebym mogła żyć jak najdłużej - dodała wzruszona. - Chciałabym planować przyszłość tak, jak inni.

Daria Fabrowska podkreśla, że zamiast oczekiwać wsparcia wolałaby iść do pracy, zarabiać sama na swoje potrzeby, planować przyszłość, jak tysiące jej rówieśniczek. Na razie to niemożliwe, ale pomimo przeciwności, ciężkich chwil i wielu dolegliwości nie poddaje się i walczy. Trzymamy kciuki, aby ta walka zakończyła się sukcesem!

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski