Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezbarwny Kolejorz i zemsta byłych lechitów

Jacek Sroka
Marcin Zając (w niebieskiej koszulce) był motorem napędowym akcji Ruchu
Marcin Zając (w niebieskiej koszulce) był motorem napędowym akcji Ruchu M. Suchan
Piłkarze Ruchu sprawili sporą niespodziankę pokonując na Cichej faworyzowanego Lecha. Z wygranej najbardziej cieszyli się w Chorzowie Marcin Zając i Maciej Scherfchen, którzy w poprzednim sezonie grali w Poznaniu.

- Najbardziej obawiam się naszych byłych zawodników, bo w meczach przeciwko swojej byłej drużynie zawsze chcą pokazać się z jak najlepszej strony - mówił przed pierwszym gwizdkiem sędziego trener Lecha Franciszek Smuda. Słowa "Franza" okazały się prorocze, bowiem Zając i Scherfchen dosłownie wychodzili z siebie, żeby pokonać poznański klub, w którym latem podziękowano im za usługi. Gola co prawda żaden z nich nie strzelił, ale obaj zaliczyli asysty przy trafieniach kolegów z Ruchu i poznali słodki smak zemsty.

Zając i Scherfchen nie ukrywali, że od początku sezonu czekali na mecz z Lechem.
- Kibicuję Lechowi, któremu należy się wreszcie w tym sezonie tytuł mistrzowski. Dziś jednak bardzo chciałem wygrać z moim byłym klubem. Poza kibicami Ruchu mało kto na nas stawiał, a tymczasem okazało się, że determinacją i walką potrafiliśmy zniwelować przewagę w piłkarskim potencjale Lecha - stwierdził Scherfchen pobudzając na boisku do walki chorzowskich piłkarzy.
Gospodarze prowadzenie objęli w 17. minucie. Po dośrodkowaniu Wojciecha Grzyba Marcin Zając z Marcinem Nowackim szybko wymienili piłkę, a akcję precyzyjnym strzałem w długi róg zakończył Tomasz Brzyski.

Druga bramka dla "niebieskich" padła kwadrans później po szybkiej kontrze. Piłkę z własnej połowy wyprowadził Scherfchen i widząc, że obrońcy Lecha skupili swoją uwagę na pędzącym do przodu prawą stroną z szybkością expressu Zającu podał ją na lewo do Nowackiego, a ten uderzył bez namysłu nie dając szans na skuteczną interwencję Krzysztofowi Kotorow-skiemu.
Poznaniacy jeszcze w I połowie przejęli inicjatywę i starali się odmienić losy spotkania. Osamotniony w ataku Lecha Robert Lewandowski był jednak pieczołowicie pilnowany, a uderzenia z dystansu Semira Stilicia były niecelne.

- Pierwsza połowa meczu niezbyt nam wyszła. Zagapiliśmy się dwa razy w pierwszej połowie i z tego wpadły dwie bramki. Trochę przysnęliśmy w tych momentach, choć przez większość spotkania to my byliśmy przy piłce. Stwarzaliśmy sobie sytuacje, strzelaliśmy z dystansu, kilka razy kotłowało się w polu karnym, ale gorzej było ze skutecznością - stwierdził pomocnik Lecha Rafał Murawski.

Po przerwie trener Smuda wpuszczał na murawę kolejnych napastników, ale ani doświadczony Piotr Reiss, ani zmęczony występami w reprezentacji Peru w eliminacjach mistrzostw świata Hernan Rengifo nie odmienili losów spotkania.
- Nie jestem rozczarowany naszą grą. Myślę, że gdyby arbiter lepiej wykonywał swoje obowiązki, to wynik byłby lepszy - powiedział Rengifo.

Najlepszą okazję do zdobycia gola miał w Lechu Rafał Murawski, ale z 12 m strzelił jednak obok słupka. Ruch mądrze się bronił, a kiedy tylko nadarzała się okazja - groźnie kontratakował. Motorem tych akcji był Zając. Po jego podaniu sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Ćwielong. - Dziś pokazaliśmy na co nas stać - dodał "Kicaj".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski