Jest Pani matką chrzestną Boeinga 767 o imieniu "Poznań". Jak Pani zareagowała na wiadomość, że we wtorek o mały włos nie doszło do katastrofy?
Pierwsza reakcja to ulga, że wszyscy pasażerowie są cali i zdrowi. Kolejna refleksja to podziw dla kunsztu kapitana Tadeusza Wrony, który mistrzowsko wylądował. Cieszę się ochronił on moje "dziecko", bo od momentu, kiedy zostałam matką chrzestną samolotu, tak go traktowałam.
Pamięta Pani uroczystość nadania imienia samolotowi?
To było dokładnie w dniu imienin patronów miasta Piotra i Pawła, 29 czerwca 1997 roku. Odbyło się to jeszcze w starym terminalu lotniska Ławica. Były sporo przemówień, ale mi najbardziej utkwił w pamięci tort, na którym stała słodka miniaturka boeinga. Kroiłam go na bardzo małe kawałki, żeby starczyło dla wszystkich gości.
Boeing 767 to jedyny Pani chrześniak?
Jestem jeszcze matką chrzestną sztandaru Związku Oficerów Rezerwy RP. Chrześniakiem miał być również mój siostrzeniec, ale zabrakło czasu, żeby dopełnić formalności. W moim życiorysie w rubryce matka chrzestna są więc... boeing i sztandar.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?