Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budki telefoniczne znikają z ulic Poznania

Filip Czekała
Z budek telefonicznych korzystamy coraz rzadziej
Z budek telefonicznych korzystamy coraz rzadziej Waldemar Wylegalski
Jeszcze pięć lat temu było ich niemal półtora tysiąca. W tej chwili pozostało ok. sześciuset, a liczba ta nadal spada. Budki telefoniczne, bo o nich mowa, znikają z krajobrazu Poznania.

Kiedyś publiczne aparaty telefoniczne odgrywały ogromną rolę w życiu miasta. W czasach, kiedy posiadanie własnego telefonu stacjonarnego było luksusem, pod budkami tworzyły się kolejki. I nic dziwnego - tylko stamtąd można było zadzwonić do rodziny czy wezwać taksówkę.

- Kolejki liczyły nawet po kilkanaście osób. Niekiedy trzeba było ludzi poganiać, bo "wisieli na telefonie", jakby byli zupełnie nieświadomi, że inni również chcą zadzwonić - wspomina Aleksandra Hanek, mieszkanka Poznania.

CZYTAJ TEŻ:
KOŁO: GRATULACJE ZA PORÓD PRZEZ TELEFON

Dzisiaj kolejek przed aparatem już nie zobaczymy. Obecnie nawet widok osoby rozmawiającej przez publiczny telefon jest rzadkością. Większość mieszkańców posiada telefony komórkowe i to z nich, a nie z budek, korzystamy w mieście. Używają ich nawet emeryci.

- Z budki nie korzystałam od co najmniej dwóch lat. Teraz dzwonię z prostej w obsłudze komórki z wielkimi klawiszami, którą dostałam od córki - tłumaczy A. Hanek.

Budki na poznańskich ulicach służą dziś głównie w sytuacjach awaryjnych, np. kiedy komuś rozładuje się bateria w telefonie komórkowym. Bywa to jednak trudne - większość publicznych aparatów to telefony na kartę, a nie na monety. Konieczność zakupienia karty to kolejny powód małej popularności
budek telefonicznych. Obecnie najczęściej korzystamy z nich w szpitalach, urzędach i na dworcach.

Do 9 maja na terenie Poznania musiało być co najmniej 580 aparatów telefonicznych - taki obowiązek nakładał na Telekomunikację Polską Urząd Komunikacji Elektronicznej. W ramach "świadczenia usługi powszechnej", TP musiała utrzymywać jeden telefon na 950 mieszkańców - w tym jeden przystosowany dla osób niepełnosprawnych na 2 tysiące osób w każdej gminie. W tej chwili nie ma już takiego obowiązku. Czy to oznacza, że niedługo z Poznania znikną wszystkie budki telefoniczne?

- Nie ma takiego zagrożenia - mówi Liliana Ciechanowicz-Kulesza z biura prasowego TP. - Zadbamy,
by proces likwidacji publicznych aparatów stacjonarnych nie odbył się ze szkodą dla użytkowników, a uwzględniał zarówno interes TP jak i potrzeby społeczeństwa - dodaje L. Ciechanowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski