I pewnie do jubileuszowego koncertu byśmy już nie wracali, gdyby nie list, który otrzymałem w minionym tygodniu. Panowie Stanisław Sierszuła i Leszek Lazarowicz, w przeszłości działacze sekcji koszykówki żeńskiej i męskiej w Lechu, napisali, że "została wypaczona historia KKS Lech Poznań, bo uroczystość, która odbyła się w auli UAM była uroczystością 90-lecia sekcji piłki nożnej KKS Lech, a dzisiejsi włodarze klubu nie mają chyba pojęcia, że historię tworzyły też inne sekcje". Potem autorzy listu wymieniają długą listę dyscyplin, które niegdyś uprawiano w Kolejorzu.
Może moja opinia nie jest tutaj zbyt obiektywna, bo wspólnie z Krzysztofem Ratajczakiem miałem przyjemność prowadzić jubileuszową uroczystość , ale zapewniam panów, że na samym początku koncertu bardzo mocno podkreśliłem, że historię Kolejorza tworzyli nie tylko piłkarze. Wymieniłem wszystkie istniejące niegdyś sekcje, na co jest dowód w telewizyjnej relacji, a o koszykówce, mojej ukochanej dyscyplinie, mówiłem szczególnie ciepło.
Pan Stanisław i pan Leszek piszą: "Fakt. Poza sekcją piłki nożnej pozostałe sekcje już nie istnieją - dlaczego, to nie tutaj miejsce na gdybanie". Ale to "gdybanie" jest tutaj moim zdaniem najważniejsze. Bo przede wszystkim trzeba pamiętać, że do upadku jednej i drugiej koszykówki, hokeja na trawie, pływania, kolarstwa, itd., itd. nie przyczynił się nikt z obecnego kierownictwa Lecha ani z tego poprzedniego, a pewnie i kilku poprzednich.
Wspomniane sekcje zniknęły ze sportowej mapy Poznania kilkanaście lat temu, inne jeszcze wcześniej. Ileż to rzeczy zmieniło się przez minione prawie już 23 lata? I dotyczy to każdej dziedziny życia, nie tylko sportu. Jasne, że każdy z nas chciałby, aby Lech był wielki jak niegdyś, ale to mrzonka. Całe szczęście, że uratowała się chociaż piłka nożna, a przecież katastrofa była tuż, tuż... I dzisiaj nikt nie świętowałby już żadnych jubileuszy.
Panowie Sierszuła i Lazarowicz piszą na koniec swego długiego listu: "Chcemy także wspomnieć, że uroczystość obchodów 50-lecia klubu kończyła się wspaniałym balem w restauracji "Adria", balem nie tylko dla wybranych. Dzisiejszego Lecha stać tylko na koncert symfoniczny?"
Ile osób mogło się bawić 40 lat temu w nieistniejącej już niestety też "Adrii" (cóż za paradoks). Ze czterysta, może ciut więcej. A więc był to bal dla wybranych, biorąc pod uwagę potęgę i bogactwo Lecha z 1972 roku. A w auli uniwersyteckiej na koncercie 14 stycznie było blisko 800 osób.
Jestem przekonany, że wspaniały koncert, a taki zaprezentowali nam poznańscy filharmonicy pod dyrekcją znakomitego prof. Marka Pijarowskiego, pozostanie na dłużej w pamięci niż niejeden bal. Tym bardziej że z pamięcią bo balach różnie bywa...
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected][/b]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?