Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chętni do znalezienia się na listach wyborczych PO do parlamentu wypełniają ankiety

Paulina Jęczmionka
Dane wrażliwe powinny być zamazywane - uważa M. Zieliński
Dane wrażliwe powinny być zamazywane - uważa M. Zieliński Waldemar Wylegalski
Każdy, kto chce jesienią wystartować z listy PO w wyborach parlamentarnych, musi wypełnić ankietę, w której zarząd partii pyta m.in. o kwestie finansowe i rodzinne powiązania. Choć większość wielkopolskich polityków już kwestionariusz wypełniła, niektórzy z nich mają wątpliwości co do tego pomysłu.

Przygotowana przez zarząd krajowy PO ankieta dzieli się na kilka rozdziałów. Na początku każdy, kto chce znaleźć się na liście wyborczej, musi odpowiedzieć na podstawowe pytania m.in. o stan cywilny, wykształcenie, znajomość języków obcych i karierę zawodową. W innej części kwestionariusza pojawiają się z kolei pytania o majątek. I tu należy opisać, np. posiadane nieruchomości, grunty odkupione od Skarbu Państwa, oszczędności, zaciągnięte kredyty.

- Ankieta nie jest nowym pomysłem, stosowaliśmy ją już wcześniej - zapewnia Rafał Grupiński, szef wielkopolskiej Platformy. - Tak naprawdę jest nieco rozszerzonym oświadczeniem majątkowym, które musimy składać co roku. Chodzi o to, by partia wiedziała, kogo wystawia na listach.

Czytaj także: Kaczyzm w PO

Czytaj także: Poznań: Porozumienie z prezydentem w sprawie budżetu

Czytaj także: Platforma Obywatelska: Grupiński rywalem Dzikowskiego

Jednak Grupiński poza tym, że wpisał w ankiecie, np. znajomość języka angielskiego i rosyjskiego, kredyt mieszkaniowy zaciągnięty na 300 tys. zł czy posiadanie domu, musiał także odnotować, że jego żona - Ewa Malinowska-Grupińska - jest z ramienia PO przewodniczącą Rady Miasta st. Warszawy. W ankiecie pojawiają się bowiem pytania nie tylko o samych kandydatów, ale także o ich najbliższych. Władze partii chcą wiedzieć m.in., czy w rodzinie osoby ubiegającej się o start w wyborach są pracownicy instytucji publicznych, samorządu bądź politycy oraz czy np. brat też startuje do Sejmu.

- Te pytania są czysto informacyjne, nie odkrywamy żadnych tajemnic - uważa Paweł Arndt, poseł PO z Gniezna. - To normalne, że władze partii chcą znać swoich kandydatów i ich powiązania rodzinne, bo dzięki temu w przyszłości mogą uniknąć wstydu. Napisałem w ankiecie, że moja siostra - Mirosława Arndt - jest radną PO w Gnieźnie.

Okazuje się jednak, że nie wszyscy politycy Platformy są przekonani do takiego sposobu zbierania informacji.
- Zgadzam się z tym, że parlamentarzysta musi być przejrzysty, ale nie jestem pewien, jak podawane w ankiecie dane osobowe są chronione - mówi Piotr Waśko, poseł z okręgu pilskiego. - I nie wiem, w jaki sposób będą wykorzystywane. Nie wiem też np., czy wskazanie osób z rodziny zajmujących funkcje publiczne może przynieść dla kandydata jakieś konsekwencje.

Poseł dodaje jednak, że jego ten problem nie dotyczy, bo nikt z jego rodziny nie pracuje w instytucjach samorządowych czy państwowych. Zmienia jednak zdanie, kiedy pytamy o Marcina Waśkę pracującego w Urzędzie Miejskim w Czarnkowie. - No tak, zapomniałem - przyznaje Piotr Waśko. - Marcin to mój bratanek. Ale w ankiecie chodziło chyba o najbliższą rodzinę. Poza tym, odczytałem ten fragment jako pytanie o urzędy państwowe.

Władze partii chcą znać powiązania rodzinne swoich polityków

Piotr Waśko nie jest jedynym politykiem PO zastanawiającym się nad ochroną danych osobowych. Marek Zieliński, poseł z Poznania, uważa, że tzw. dane wrażliwe powinny być zamazywane - tak jak w oświadczeniu majątkowym, bo nie ma gwarancji, że nie wypłyną do osób trzecich. Zieliński nie wymieniał jednak w ankiecie nikogo z rodziny.

Z kolei Waldy Dzikowski przy pytaniu o powiązania rodzinne dopisał, że jego brat Arkadiusz jest szefem Prokuratury Rejonowej Poznań - Nowe Miasto. Poseł zapytany o to, jakie znaczenie dla partii ma wymienianie osób z rodziny, również stwierdza, że ma to tylko charakter informacyjny. - Nawet jeśli ktoś bliski startuje z konkurencyjnej listy, to trudno przecież odpowiadać za jego poglądy. Nie ma oczekiwań, że nasz kandydat zrezygnuje - mówi Dzikowski.

Nieco inaczej odpowiada na to pytanie zasiadający w zarządzie krajowym szef wielkopolskich struktur. - Przykładem wzorowego zachowania w takiej sytuacji jest Jan Rokita - mówi Rafał Grupiński. - Kiedy jego żona wystartowała z listy PiS do Sejmu, on wycofał się z polityki.
Wielkopolscy kandydaci na listy wyborcze PO mają jeszcze kilka dni na wypełnienie partyjnej ankiety. Zarząd regionu chce mieć wszystkie dane przed 14 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski