Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cudowne dzieci dwóch pedałów

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Z ręką na sercu: zagapiłem się na ten tyłek. Ups, przepraszam. Na te pośladki. Pupę. Co ja piszę... jaką pupę. Niech będzie moim usprawiedliwieniem fakt, że trudno było zauważyć coś innego. Przysłoniła mi całe niebo. I to dosłownie, bo gdy pupa zrównała się z autem, zapadł w nim mrok...

Kojarzycie te amerykańskie filmy o transformersach czy innych Hulkach? Przedzierając się między autami, zawsze je roztrącają jak pies biegnący przez łąkę roztrąca mlecze, jak kursantka oblewająca prawo jazdy roztrąca pachołki. To właśnie widziałem: gigantyczny tyłek wyposażony w maleńki rowerek pod nim, roztrącał na boki auta stojące w korku, jak wiatr te liście jesienne...

Właścicielka pupy i rowerka przedarła się na początek korka. Zaparkowała na środku. I wtedy zrozumiałem, skąd się biorą korki. Bo kiedy zapaliło się już zielone, kiedy rowerzystce udało się ruszyć z posad bryłę świata... to świat za nią jeszcze przez dobrą minutę nie widział: zielone czy już czerwone?

Kilometr dalej, też na światłach, rowerzysta był szczuplejszy. O tylnej części ciała słowa nie powiem, bom nie widział, nie przyglądałem się, a zresztą: pana widziałem tylko z boku. Przez tę sekundę, kiedy z hamulcem wciśniętym w podłogę zastanawiałem się: czy to rowerzysta samobójca, czy daltonista. Ciekawe, że taki wjeżdżający ci pod koła gamoń zawsze staje jak słup soli w momencie, gdy właśnie na niego walą prawie dwie tony żelastwa. Tym razem te prawie dwie tony wyhamowały, a rowerzysta, który zapomniał nagle, jak się pedałuje – dostojnie się przepchnął na drugą stronę, zataczając z wrażenia ósemki.

Dziś... dziś rowerzysta nie był dla mnie łaskawy. Plugawymi słowy mnie obrzucił, albowiem ja, kierowca przebrzydły, ohydnie go potraktowałem błotem z kałuży. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Kałuża też była wielka. A ja głupi, nie zwróciłem uwagi. Ale kto mógłby się spodziewać niespodziewanego najazdu rowerzysty z naprzeciwka w uliczce jednokierunkowej?

Dziś nie miało być nic politycznego, choć w sumie to takie niepolityczne ruszać rowerzystów. Zwłaszcza, że na co dzień robią to mundurowi w ramach swojego akcyjnego podejścia do życia, a jak wiadomo rowerzystę łatwiej dogoni policjant z nadwagą niż takiego bandytę na ten przykład. Ale...

Ja rozumiem zdrowy styl życia. Rozumiem szyk i styl. Rozumiem, że rower już nie jest środkiem komunikacji dla biedoty, a jakby nawet był, to poruszając się czterema kółkami, szczególnych powodów do wywyższania nie mam. Ale na rower nie powinni wsiadać samobójcy oraz osoby o rozmiarach niestandardowych, zwłaszcza w dolnej partii. Przynajmniej: te ostatnie zgodnie z przepisami ruchu drogowego powinny poruszać się wyłącznie w towarzystwie pilota, żeby je bez kolizji przez świat przeprowadził.

Napisał ten, co na rower wsiada wyłącznie po zmroku. Żeby nikomu światła nie przysłaniać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski