Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarnogóra - Polska 2:2 [RELACJA, ZDJĘCIA]

Radosław Patroniak
Od zdobycia punktu na gorącym terenie w Czarnogórze rozpoczęli eliminacje MŚ 2014 polscy piłkarze. Piątkowego spotkania w Podgoricy nie zobaczyło zbyt wielu kibiców, bo mecz był pokazywany w płatnej telewizji. A na boisku naprawdę działo się wiele. Oprócz czterech bramek były dwie czerwone kartki, niewykorzystane sytuacje i fruwające przedmioty nad głową bramkarza naszej drużyny...

Kilka chwil przed pierwszym gwizdkiem wigoru nie tracił trener Waldemar Fornalik. - Już w drodze do Podgoricy widziałem, że prowadzę inny zespół niż przed meczem z Estonią. Widać, że stawka meczu podziałała na chłopaków mobilizująco - przekonywał selekcjoner.

Według niego kluczem do sukcesu miało być płynne przechodzenie z defensywy do ofensywy. - Ćwiczyliśmy też stałe fragmenty gry, ale przewiduję, że pojedynek rozegra się na wielu płaszczyznach, a nie tylko w walce o górne piłki - dodał Fornalik.

W środku obrony postawił on na stopera Torino, Kamila Glika. - Nie dość, że regularnie gra w klubie, to jeszcze zna specyfikę włoskiej piłki, w której gwiazdami są czarnogórscy napastnicy. Zresztą przy pozostałych wyborach personalnych też kierowałem się ograniem piłkarzy w drużynach klubowych - zakończył Fornalik.

W obozie przeciwnika niektórzy studzili nastroje, jak choćby prezes Czarnogórskiego Związku Piłki Nożnej, Dejan Savicevic (były piłkarz reprezentacji Jugosławii i Milanu), a inni, wręcz odwrotnie, maksymalnie je podgrzewali.

- Wygrana w pierwszym meczu da nam pewność siebie. Jeśli dobrze rozpoczniemy eliminacje, możemy je też dobrze skończyć. Przed starciem z Polakami trener nie musiał nas więc specjalnie motywować - zauważył snajper mistrza Włoch, Juventusu Turyn, Mirko Vucinic.

To jednak biało-czerwoni wyszli na murawę bardziej skoncentrowani. Już w pierwszej akcji na listę strzelców mógł się wpisać Robert Lewandowski, ale w ostatniej chwili zablokował go Marko Basa. Trzy minuty później było już 1:0 dla podopiecznych Fornalika. Szarżę "Lewego" niezgodnie z przepisami powstrzymał Stefan Savic, a karnego pewnie na bramkę zamienił Jakub Błaszczykowski. Wtedy napięcia nie wytrzymali miejscowi kibice. Na boisko poleciały kawałki siedzisk, serpentyny i petardy. Jedna z nich ogłuszyła Przemysława Tytonia i mecz na chwilę musiał zostać przerwany. Sędzia techniczny zabezpieczył jednak dowód rzeczowy i można było znów grać w piłkę.

Niestety Polacy zgubili rytm, a rywale zaczęli grać na zwiększonych obrotach. Najpierw zamieszał w polu karnym Simon Vukcevic. Ten sam zawodnik trafił do siatki, ale przy strzale głową był na minimalnym spalonym. Widać było jednak, że obrona gości pęka w szwach. W 27 min Tytoń wyjmował piłkę z siatki, bo Czarnogórcy rozegrali popisową akcję, zakończoną bardzo precyzyjnym strzałem z 20 m Nikoli Drincica. Wcześniej wspaniale dograł mu piłkę piętką Vucinic.

W końcówce pierwszej połowy miejscowym zaczęło jednak brakować sił. "Orły" przejęły inicjatywę i miały szansę odzyskać prowadzenie. Niestety Lewandowski po pięknym zagraniu Kamila Grosickiego przeniósł piłkę nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry podopieczni Brnovica przenieśli grę na połowę naszego zespołu i wywalczyli róg. No i stało się nieszczęście, bo Glik miał znać zwyczaje swoich kolegów z Serie A, tymczasem Vucinic zakręcił nim niczym kowboj batem. Uciekł stoperowi Torino i z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki.

Po zmianie stron ruszyliśmy do odrabiania strat. Fornalika nie zawiódł trenerski nos, bo to właśnie rezerwowy Adrian Mierzejewski doprowadził do wyrównania, po świetnej centrze z wolnego Ludovica Obraniaka. Chwilę wcześniej po przewrotce Lewandowskiego piłkę z linii bramkowej wybił jeden z Czarnogórców. Po wznowieniu gry trzecią bramkę dla nich mógł zdobyć Stevan Jovetic, ale w idealnej sytuacji przestrzelił.

Od 68 min gospodarze grali w dziesiątkę, ponieważ Savo Pavicevic łokciem niemal znokautował "Lewego". Nie uszło to uwadze arbitra i obrońca Czarnogóry zobaczył czerwoną kartkę. Po pięciu minutach siły się wyrównały, bo nerwy puściły Obraniakowi, który chciał rywala potraktować "z główki". W drugiej połowie Polacy zagrali dużo lepiej niż w pierwszej i zasłużenie wywalczyli remis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski