To właśnie z Kolejorzem, Czesław Michniewicz, świętował swój pierwszy trenerski sukces. Choć nowy selekcjoner jest gdynianinem, to z Wielkopolską i Poznaniem ma wiele dobrych wspomnień. Przez sześć lat (1996 - 2002) jako piłkarz i trener związany był z Amiką Wronki. Potem przez trzy lata (2003-2006) był trenerem Lecha. Wielu kibiców do dziś wspomina fetę na Starym Rynku po zdobyciu w 2004 roku Pucharu Polski. Nigdy wcześniej Poznań w taki sposób nie świętował sukcesu swoich pupili.
Czytaj też: Lech Poznań wygrywa sparing z klubem Bundesligi. Hertha Berlin dała sobie wbić cztery bramki. I to u siebie
Taksówką z Gniezna na Bułgarską
Początek kariery trenerskiej Czesława Michniewicza wiąże się z derbowym spotkaniem Lecha z Groclinem Dyskobolią Grodzisk we wrześniu 2003 roku. Kolejorz przegrał z ekipą prezesa Zbigniewa Drzymały 1:3, a trenera Libora Palę pożegnano w hiszpańskim stylu - chusteczkami. Po tym meczu zarząd poznańskiego klubu zdecydował się zatrudnić nieznanego szerzej Michniewicza, który wcześniej szkolił rezerwy Amiki.
- Mieliśmy kilku kandydatów. Jednego chciał nam narzucić PZPN. Bodaj miał być to Henryk Apostel. Zgłosił się też Janusz Wójcik, ale nie był w stanie przyjechać na rozmowy do Poznania. Najpoważniejszym kontrkandydatem dla Czesława był Jerzy Kasalik - wspomina Radosław Majchrzak ówczesny prezes Lecha Poznań.
Dlaczego wybrano Michniewicza?
- Słyszeliśmy o nim wiele dobrych rzeczy. Wygrał w bardzo dobrym stylu z rezerwami Amiki rywalizację w III lidze. Nie dogadał się jednak z prezesem Kaszyńskim i odszedł z Wronek. Został ekspertem stacji Canal + i dla tej stacji komentował kilka naszych meczów. Miał celne spostrzeżenia dotyczące naszej drużyny, dlatego zaprosiliśmy go na rozmowę. Przyjechał świetnie przygotowany. Dokładnie wyrysował na tablicy, w jakim ustawieniu chce grać, kilku pomijanym przez poprzednich trenerów zawodnikom, zmienił pozycję i wyjaśnił, jak chce z nich korzystać. Przekonał nas do swojej wizji. Inni trenerzy, z którymi potem rozmawialiśmy, sugerowali nam, że drużyna jest źle przygotowana i chcieli rozpocząć pracę od wysłania zespołu na ostre bieganie po Lasku Marcelińskim. Michniewicz w tym czasie był w drodze z Poznania do Gdyni, gdzie dostał propozycję prowadzenia Arki. Zadzwoniliśmy do niego, więc wysiadł z pociągu w Gnieźnie i taksówką przyjechał na Bułgarską. Gdy oficjalnie podpisaliśmy kontrakt, było to dużym zaskoczeniem. Co tu dużo mówić. Wtedy nazwisko Michniewicz było dla wielu kibiców anonimowe
- dodaje Radosław Majchrzak.
Zobacz też: Dawid Kownacki zostanie piłkarzem Lecha Poznań! Wychowanek Kolejorza wraca na Bułgarską
Taktyka pod rywala
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Już w rewanżu z Dyskobolią, w Wielką Sobotę 2004 roku Kolejorz postarał się o ogromną niespodziankę, wygrywając w Grodzisku 4:2. Michniewicz zaskoczył rywali, jak na te czasy niecodzienną taktyką, nie wystawiając... prawego pomocnika. Zdecydował się na to, bo miał Pawła Kaczorowskiego, który na prawej stronie harował za dwóch i pełnił rolę wahadłowego. To był wielki mecz tego piłkarza, który strzelił zresztą czwartego gola.
Zobacz też: Kolejny talent opuszcza Lecha Poznań. Będzie grał w Fortuna 1 Lidze
Michniewicz jest znany z tego, że potrafił świetnie przygotować taktykę pod danego rywala. Jego największy sukces z Kolejorzem to oczywiście zdobycie 1 czerwca 2004 roku Pucharu Polski po wygraniu finałowego dwumeczu z Legią Warszawa. Następnego dnia na Starym Rynku rozpoczęła się feta, która trwała do białego rana. Wszyscy doskonale się bawili, a dodatkowym smaczkiem było właśnie to, że Kolejorz pokonał znienawidzonego rywala.
Kilka tygodni później Lech prowadzony przez Michniewicza zdobył Superpuchar, po jedynym takim meczu w historii tego trofeum.
To była ostatnia kolejka tamtego sezonu. Bardzo silna kadrowo wtedy Wisła Kraków z Żurawskim, Frankowskim, Głowackim, Majdanem, Cantoro czy Brożkiem, prowadzona przez Henryka Kasperczaka miała już zapewniony tytuł, Kolejorz natomiast był pewny utrzymania w ekstraklasie. Z powodu braku wolnych terminów krakowscy działacze zgodzili się, aby mecz o Superpuchar Polski odbył się w Poznaniu i był jednocześnie spotkaniem ligowym. Mecz miał dramatyczny przebieg. Pierwszą połowę nieoczekiwanie po golu Bosackiego wygrał Lech 1:0.
Kolejorz grał świetnie, miał przewagę, mógł prowadzić wyżej. Po zmianie stron nad stadionem przeszła ogromna ulewa. Na grząskim boisku lepiej czuła się Wisła, która i po golach Szymkowiaka i Frankowskiego w 76. min. wyszła na prowadzenie. Wyrównał jednak Goliński i o rozstrzygnięciu zadecydowały karne. W nich lepsi 4:1 byli lechici, co uznano za wielki sukces, bo „Biała Gwiazda” wydawała się murowanym faworytem.
- To dobrze, że Czesiu został selekcjonerem. Na pewno dobrze przygotuje kadrę do starcia z Rosją. To pracoholik, świetny taktyk, pasjonat futbolu, który cały czas poszerza swoją wiedzę i chce się uczyć. Reprezentacja jest w dobrych rękach
- zakończył Radosław Majchrzak.
Zobacz też:
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?