Pod koniec września Julia została żoną Michała Płotkowiaka, też wioślarza z Poznania, ale od kilku lat mieszkającego w Londynie. Po powrocie z igrzysk Julię spotkało wiele słów uznania, nagród i serdeczności, jak najbardziej zasłużonych.
W październiku Julia wraz z mężem pojechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie uczestniczyła w wioślarskiej imprezie, jedynej w swoim rodzaju. Tam w Bostonie wzięła udział w największych na świecie regatach Head of the Charles. Michalska-Płotkowiak wystartowała tam w wioślarskiej ósemce wraz z innymi, czołowymi zawodniczkami świata. Przez dwa dni regat rywalizację ponad 9 tysięcy wioślarzy, oglądało prawie 300 tysięcy kibiców. We wspomnianej ósemce Polka startowała z zawodniczkami, które ścigały się w Londynie w jedynce, dwójce podwójnej bądź czwórce podwójnej.
Po prawie czternastu latach treningów i startów wioślarskich przyszedł czas na złapanie oddechu i odpoczynek od bardzo ciężkiej pracy.
- Oczywiście myślę dzisiaj o igrzyskach w Rio de Janeiro, i jeśli tam pojadę, to chciałabym powalczyć o złoty medal. Ale obecnie chcę się skupić na tym, aby mój organizm trochę odpoczął. Mam swój plan, który będę realizowała poza kadrą narodową i zobaczymy, co z tego wyniknie. Przede wszystkim chcę się zająć sportami ogólnorozwojowymi, na które tak naprawdę do tej pory nie miałam czasu. Wiem, że mój organizm tego potrzebuje i wiem nad którymi partiami ciała będę musiała popracować, aby po prostu nic mnie nie bolało - twierdzi Julia Michalska-Płotkowiak, która chce jeszcze w najbliższym czasie pozałatwiać kilka innych spraw.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?