Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata "Głosu": Czy Poznań powinien poszerzać granice? [ZDJĘCIA]

Paulina Jęczmionka
Debata "Głosu": Czy Poznań powinien poszerzać granice?
Debata "Głosu": Czy Poznań powinien poszerzać granice? Waldemar Wylegalski
Czy Poznań powinien poszerzać granice? Pod tym hasłem w środę na Uniwersytecie Ekonomicznym odbyła się zorganizowana wspólnie przez uczelnię i „Głos Wielkopolski” debata metropolitalna. Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak starał się przekonać starostę i przedstawicieli okolicznych samorządów do swojego pomysłu połączenia miasta z gminami. Władze tych drugich mówiły o swoich wątpliwościach i obawach.

Dyskusję na temat połączenia Poznania z okolicznymi gminami rozpoczął prof. Waldemar Budner, kierownik Katedry Ekonomiki Przestrzennej i Środowiskowej UEP. Wskazał, że pomysł poszerzania granic dużych miast nie jest nowy. Już chociażby w 1972 roku, czyli dawnym ustroju, Świnoujście wchłonęło Międzyzdroje, stając się trzecim co do wielkości miastem. W 2002 r. Warszawa przyłączyła do swojego terytorium gminę Wesoła, a później Kraków – wieś Zasów. Największe zainteresowanie budzi jednak dokonane niedawno, bo 1 stycznia 2015 r., połączenie miasta i gminy wiejskiej Zielona Góra. Miasto powiększyło się niemal pięciokrotnie, przybyło mu 20 tys. mieszkańców.

Czytaj też: Gminy nie chcą do Poznania. Jeśli nie aneksja, to którędy droga?

- Miało to spore znaczenie budżetowe, gdyż wielkość wydatków i dochodów uległa wyraźnemu powiększeniu – mówił prof. Waldemar Budner. - Głównym motywem kierującym prezydentem Zielonej Góry była tzw. rządowa premia finansowa z tytułu połączenia jednostek samorządowych. Zielona Góra przez pięć lat będzie korzystać z premii w postaci wyższych o 5 punktów proc. wpływów z podatku PIT. Finansiści wyliczyli, że w przypadku Poznania chodziłoby 440 mln zł - dodał.

Suchy Las przyłączony do Poznania? Sonda

Profesor dopytywał, czy chodzi tylko o wspomnianą premię, której po pięciu latach nie będzie, a długofalowe konsekwencje pozostaną. Odwrócił również sytuację i zapytał, czy może to powiat chciałby włączyć w swoje struktury miasto Poznań.

Jan Grabkowski, starosta powiatu poznańskiego: - Powiat poznański ma się dobrze i jest w stanie wchłonąć Poznań. Wzorem jest dla nas region Hanower, który powstał z połączenia powiatu i miasta. To działanie poprzedziło jednak wiele lat tworzenia związku. A my – dla porównania - zaczęliśmy taki tworzyć w 1990 roku, a nie w 1946 r. Wszystko, co dziś dzieje się w naszym powiecie jest wynikiem ogromnego przyspieszenia rozwojowego. Mamy więcej domów, samochodów, dróg. Jedne miasta przyciągają mieszkańców, inne na rzecz pięknego otoczenia tracą. Tak czy siak tworzą jednak pewien wspólny organizm. I jestem właśnie za taką koncepcją – tworzeniem metropolii poznańskiej. Jestem przeciwny pomysłowi prezydenta Jaśkowiaka o wyjmowaniu kolejnych gmin z powiatu z powodu 440 mln zł premii. Zwłaszcza, że pięć lat jej przyznawania szybko minie. Musimy wspólnie działać, by metropolia się rozwijała. Musimy decydować, czy wspólnie wybudujemy wiadukt w Plewiskach albo np. na ulicy Sucholeskiej.
Jacek Jaśkowiak podkreślał z kolei, że najważniejsza w kwestii połączenia jest odpowiedź na pytanie o cel tego działania. Jego zdaniem, doprowadzi to – dzięki premii - do znaczącego podniesienie standardu życia mieszkańców zarówno gmin, jak i peryferyjnych dzielnic Poznania. Do skoku cywilizacyjnego. Podkreślał jednak, że nie ma żadnego przymusu do połączenia. Prezydent traktuje rządową premię jako możliwą do wykorzystania szansę.

Zobacz: Zielona Góra zyskuje na przyłączeniu gmin, a co wygra Poznań?

- Decyzja władz musi być jednak poprzedzona decyzją mieszkańców – mówił Jacek Jaśkowiak. - Jestem jednak pewien, że połowa pieniędzy z premii wydana przez pięć lat np. w Luboniu, to kwota, której Luboń nie będzie w stanie pozyskać na inwestycje przez następnych 10-20 lat. Owszem, trzeba odnieść się do tożsamości mieszkańców gmin. Ale czy przy tych ostatnich zmianach i zacieraniu granic ta tożsamość jest na tyle silna, że połączenie należy wykluczyć? Mieszkańcy poznańskich Jeżyc czy Łazarza nadal utożsamiają się ze swoimi dzielnicami. Nie przeszkadza im to, żeby jednocześnie być poznaniakami. Zakończenie połączenia sukcesem i widoczne po pięciu latach korzyści dla obu samorządów byłyby chyba najważniejszym argumentem za dalszym rozrostem Poznania. A koncepcja wchłonięcia miasta przez powiat? Dziś opieram się na istniejących regulacjach prawnych. Możemy czekać na ustawę metropolitalną, o której mówi się od lat, ale jestem dość sceptyczny co do szybkiego jej przyjęcia. Nie musimy, oczywiście, przywiązywać się do jednego wariantu łączenia. To kwestia techniczna. Pytanie tylko: jakie korzyści przyniesie mieszkańcom włączenie Poznania do powiatu? Czy również przysługiwałaby premia? - pytał prezydent.

Jego zapytano z kolei o prawdziwe zamiary odnośnie koncepcji połączenia – czy na pewno chodzi o skok cywilizacyjny dla mieszkańców, czy może o wyleczenie finansów Poznania? Jako przykład dawnych wsi, które mogą być dziś niezadowolone z połączenia z miastem, podano zaniedbane Umultowo i Radojewo. Prezydent przyznał, że w północnej części miasta rzeczywiście mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami, czego symbolem jest ulica Naramowicka.
- Oczywiście, że patrzę na premię z tytułu połączenia jako dodatkowe pieniądze. W przypadku 440 mln zł byłoby to 220 mln dla Poznania i 220 mln zł np. dla Lubonia – odpowiadał Jacek Jaśkowiak. - Moim zdaniem, warto się po takie pieniądze pochylić. W biznesie i samorządzie jesteśmy wręcz zobowiązani, by starać się wykorzystać wszystkie możliwości. To mój – jako prezydenta – obowiązek. Nie można jednak mówić, że koncepcja połączenia to próba sięgnięcia po czyjeś pieniądze. To zła narracja. Chodzi o współpracę, poczucie wspólnoty. Nie ukrywam, że do tego małżeństwa najbardziej pasowałaby gmina Luboń. Poziom zagęszczenia ludności na kilometr kwadratowy jest w niej wyższy niż w Poznaniu, granice z miastem uległy zatarciu, gmina znajduje się na niewielkim terenie. Zainwestowanie w nią 220 mln zł dałoby ogromny skok. Nie chcemy wcale sięgać po bogate gminy, to nie aneksja – dodał prezydent.

Jego dyskusji ze starostą przysłuchiwali się przedstawiciele gmin powiatu poznańskiego. Większość z nich niechętnie podchodziła do pomysłu połączenia się z miastem. Wójtowie i burmistrzowie narzekali również na pośpiech, brak rozmowy z nimi i zbyt mało konkretów w koncepcji.

Małgorzata Machalska, burmistrz Lubonia: - Jeżeli mamy do kwestii połączenia podejść – jak mówi prezydent Poznania – biznesowo, musimy najpierw dowiedzieć się, ile podmiotów będzie brało w tym udział. Tego jeszcze nie wiemy.W rozmowie prezydent zaproponował, by wszedł w to Poznań i nasza gmina. Wskazał, że z premii 220 mln zł przeznaczy na budowę trasy tramwajowej z Poznania do Lubonia, a drugie 220 mln zł na inwestycje miejskie - także w Luboniu. Jak zatem na połączeniu ma zyskać Poznań, skoro premia pójdzie na naszą gminę? Poza tym, w sprawie połączenia musimy podpisać porozumienie. Po połączeniu jednej strony tego porozumienia nie będzie, bo zniknie gmina. Kto zatem będzie pilnował naszych interesów? Gwarancje muszą znaleźć się w uchwale rady miasta Poznania. Skąd pewność, że zostanie przyjęta? To pewnie kwestia zaufania. A jak jest z tym zaufaniem w polityce? Co dziś o przyłączeniu gminy do miasta myślą radni Poznania? Czy wpiszą do uchwały budowę np. naszej ulicy Długiej? Jeśli mamy podejść do sprawy biznesowo, chcę być traktowana jako partner, który obserwuje drugą stronę, ocenia bezpieczeństwo tego biznesu. Tymczasem pierwsze propozycje prezydent składał mi w e-mailu i przez telefon. Resztę słyszę w mediach. Nie widzę merytorycznej rozmowy. I po prostu się boję.
Bartosz Derech, wójt Rokietnicy: - W naszej gminie mamy przykład dokonanego w 1986 r. podziału Kiekrza. Przechodząca przez Kiekrz granica do dziś jest bardzo bolesna. Mieszkańcy Poznania czują się nieco zaniedbani, jak peryferia. A ci z gminy czują się poszkodowani, że centrum Kiekrza odeszło do Poznania. W kontekście szerszej integracji gmin z Poznaniem jest wiele wątpliwości. Po pierwsze, należałoby jeszcze raz przeliczyć kwestię premii finansowej, gdyż obliczenia powiatu wskazują na inną kwotę. Po drugie, musimy zapytać, czy przy dzisiejszym nastawieniu i klimacie rozmów idea połączenia ma w ogóle rację bytu. Po trzecie, warto przypomnieć, że jesteśmy członkami stowarzyszenia Metropolia Poznań. To jeden organizm, w którym wypracowaliśmy zasady współpracy. Dziś metropolia jest jak klepsydra – mieszkańcy, a za nimi kapitał, „przesypują się” z miasta do gmin. Ale w pewnym momencie ktoś może obrócić klepsydrę. Naszym wspólnym interesem jest to, by w klepsydrze było wystarczająco dużo piasku, żeby zawsze była pełna. Rozwój metropolii powinien być priorytetem także w kontekście rozpoczynającego się unijnego programu Zintegrowane Inwestycje Terytorialne (gminy starają się o sfinansowanie wspólnych celów inwestycyjnych – przyp. Red.). Powinniśmy postawić na ten program. Być może po wykorzystaniu jego szans, pojawi się klimat do rozmów o jakichś połączeniach.

Szymon Matysek, burmistrz Kostrzyna: - Mam nadzieję, że pomysł połączenia z Poznaniem nie będzie dotyczył mojej gminy. Zapraszam prezydenta Poznania do Kostrzyna, by zobaczył jak dobrze sobie radzimy, jak wiele zapewniamy mieszkańcom. Być może wtedy pan prezydent zobaczy, że to niektórym dzielnicom Poznania, a nie okolicznym gminom, potrzebny jest wspomniany przez niego skok cywilizacyjny. Owszem, zobaczy pan, że nie mamy np. kina. Nie mamy, bo przyjeżdżamy do Poznania. I tutaj wtedy wydajemy pieniądze. Pieniądze tutaj często zarobione. Nasi mieszkańcy ciężko pracują, by poznańskie firmy zarabiały i dobrze działały. Pracują na wzrost gospodarczy Poznania, a nie Kostrzyna. A później te ciężko zarobione pieniądze jeszcze wydają w Poznaniu. Gminy i powiat nie powinny być lekarstwem na lekki stan chorobowy Poznania.

Przedstawiciele innych gmin również wyrażali wiele obaw. Barbara Czachura, przewodnicząca rady miejskiej w Swarzędzu, wskazywała, że prezydent Poznania wiele mówi o korzyści w postaci premii 440 mln zł, a niewiele o kosztach połączenia. - A jeśli okaże się, że będą tak wysokie, iż zjedzą całą tę premię? - pytała Barbara Czachura. - Mamy już jedno podobne doświadczenie w postaci GOAP-u. Przed przystąpieniem też wiele mówiło się o korzyściach. A dziś widzimy stan GOAP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski