Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego Stańczyk oburza cały dwór

Leszek Waligóra
Sławomir Seidler
Może to kwestia pieniędzy? Pozostali chcieliby milionów, więc myślą, że próbując przypodobać się wszystkim, w końcu te miliony zarobią. On je ma. To może spokojnie założyć czapkę z dzwoneczkami i krzyczeć: Król jest nagi!

Ale menda. Jakby ktoś go tak odstrzelił - powiedział poseł X. - Tego kurdupla to można spuścić w klozecie - zaśmiał się asystent posła Y. - Kultury trochę! - oburzył się senator Z. - Jak bym go do klozetu nie wpuścił, za czysto tam - zarechotał kończąc budowany z takim napięciem żart. - No, czas iść - dorzucił. I wyszli.

W świetle jupiterów czekał już poseł A. Poseł X. podał mu rękę z uśmiechem tak szerokim, że najbliżej stojący zaczęli się obawiać o jego sztuczną szczękę. Asystent posła Y. ukłonił się tak nisko, że pewna dziennikarka zastanawiała się: kto tu wpuścił pucybuta. A senator Z. poklepał A. po ramieniu jak kumpla z podziemia. Kogo? Ano tego karalucha, mendę, kurdupla.

Tymczasem w Trzemesznie, Wysokiej i Czaczu siedzący przed telewizorami ludzie właśnie przerzucali się dowcipami na temat trzech panów z telewizora. Niektóre nie były wybredne. Ale oddać trzeba - śmieszne były.

W Zaniemyślu, Marylinie i Lotyniu ludzie przed telewizorami lekko się skrzywili na widok telewizyjnej wazeliny. W Nosalu, Wierzbnie i Przesiekach ktoś nawet pamiętał, jak tydzień wcześniej trzech panów deklarowało sobie wrogość aż po grób. A w Krajence i Heliodorowie ktoś inny pamiętał jak dwóch z tych trzech po pijaku mówiło o pierwszym, że jemu to nawet nogi podawać nie warto. W Kobylej Górze, Lipce i Barłogach ludzie zachodzili zaś w głowę: dlaczego tych trzech, atakuje tego czwartego, nieobecnego.

Nie należy też wykluczyć, że całe zastępy ludzi w tych samych miejscowościach biły brawo tej trójce. Bo ten czwarty, o wykluczeniu którego właśnie dyskutowali panowie trzej, to jednak niezły gagatek. Gad. Chwast, zakała, dresiarz, guano, idiota, skubaniec, bandyta. Jeśli oczywiście wymieniać tylko przydomki dopuszczalne w druku. Przy pozostałych należy zamieścić długie: piiiiiiiiiiiiii.

Oczywiście: wszelkie podobieństwa do sytuacji lub osób prawdziwych są przypadkowe. Przecież niemożliwe, żeby politycy byli aż takimi hipokrytami. Nie, oni są porządni. Nie tracą czasu na udawanie uśmiechów i symulowanie gniewu. I z całą pewnością nie robią wszystkiego po to, żeby ładnie wyglądało, choćby było nieprawdą. Nie. Polityk umiłował prawdę. Tylko ona w oczy kole.
Polityczna poprawność jest tak obca polskim politykom, że należy wręcz wytłumaczyć na czym polega. Według wikipedii: Poprawność polityczna ma polegać na unikaniu w dyskursie publicznym stosowania obraźliwych słów oraz zastępowaniu ich wyrażeniami bardziej neutralnymi. Obejmuje również samoograniczanie w posługiwaniu się symbolami i określeniami, które mogłyby naruszać uczucia grup społecznych.

W praktyce? Można nakłamać publicznie, można podawać ludziom gówno owinięte w papierek, byleby papierek był pozłacany. I nikt nie krzyknie: król jest nagi.

Jeden taki krzyczy. Ba! Kłuje w oczy, obraża - ale nie mówieniem: plose pani, Kuba jest gupi! On drąży, odbrązowia pomniki. Nie ma świętości. Takich jak on jest trochę. W każdej opcji politycznej. Ale oni mówią spokojnie, więc nikt ich nie słucha. A polska tradycja mówi: najwyraźniej widać błazna. Dlatego mądrych posłów z czasów Zygmunta Starego nikt nie pamięta. Ale błazna Stańczyka, który do apopleksji królów doprowadzał, pamiętają wszyscy. A to przecież błazen był. Choć niegłupi.

Zapytał ten jeden o sprawdzanie trzeźwości. Na miejscu rodzin ofiar zatrząsłbym się z oburzenia. Ale... przypomnę jeden fakt: gdy 23 stycznia 2008 roku w katastrofie wojskowej Casy zginęło 20 osób, jednym z pierwszych pytań było: Czy generał Andrzej Andrzejewski nie zechciał sobie popilotować? Czy był trzeźwy? Sekcja zwłok potwierdziła. Był.

Poprawność polityczna więc nie zakazuje pytać o trzeźwość. Wychodzi jednak na to, że nie o każdą trzeźwość.

Teraz mówi się, że przekroczył jeden most... No cóż, o gwałt go nikt nie oskarżył, ani o korupcję. Ale oburzonym posłom powiem: Polacy sami podejmują pewne wybory. I czasami wybierają błazna.
Złośliwi dodadzą: błaznów wybierają przeważnie. Ale większość z tych błaznów kiepska, poważna, zakłamana. Czasem zdarzy się rodzynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski