Michała Grudzińskiego, który na co dzień występuje w Teatrze Nowym w Poznaniu, widzowie w całym kraju znają też z filmów i seriali. Jako Andrzej Stankiewicz, ojciec Zosi i Małgorzaty wystąpił w 40 odcinkach "Na dobre i na złe" (niestety "zmarł"). W tym roku obchodzi 40-lecie pracy artystycznej.
- Tak trochę właśnie ta czterdziestka skłoniła mnie do refleksji - wyznaje. - Pomyślałem, że fajnie byłoby mieć coś własnego, najlepiej rodzinnego.
A rodzinnie w "Kraszkebabie" jest podwójnie. Nie tylko synowie zajmują się lokalem. W dodatku znajduje się on w kamienicy, którą aktor zna od dziecka.
Polecamy: Przepisy i porady kulinarne na GłosWielkopolski.pl
- Przed laty mieszkała tu moja ciotka - wspomina. - Zawsze gdy z mamą przyjeżdżaliśmy do Poznania, u niej bywaliśmy.
Tajemniczy kraszkebab
Żaden z "juniorów" Grudzińskich nie ma wykształcenia gastronomicznego (Wojtek wybrał bankowość, a Maciej socjologię), skąd więc pomysł na własny lokal?
- Kuchnia to od lat nasza pasja - tłumaczy Wojtek. - A zamiłowanie do niej mamy po mamie, która świetnie gotuje.
- Co prawda nie są to potrawy tureckie, a kresowe - dodaje Maciej. - Ale właśnie w domu nauczyliśmy się wszystkiego o smakach i ich łączeniu.
Tata pochwalił pomysł. I zaczął się rekonesans po Poznaniu - jaka kuchnia cieszy się wśród mieszkańców popularnością, na jaką jest jeszcze miejsce. Gdy zdecydowali, że to będzie właśnie kebab, ruszyli w kraj. Pod Warszawą znaleźli Turków robiących kebab wołowo-cielęcy. "Zaimportowali" go więc do Poznania.
- I to jest właśnie kraszkebab? - pytam i na moment zalega cisza. - Nie - śmieje się Maciej. - To tylko nazwa. "Krasz" pochodzi od Kraszewskiego, ulicy przy której jesteśmy. Bardzo czujemy się związani ze starymi Jeży-cami, okolicami rynku Jeżyc-kiego - dodaje i wskazuje ścianę, którą zdobi fototapeta z jeżyckimi kamienicami.
Choć mała scenka
Są bardzo dumni ze swojego menu, pity, sałatek (do każdej serwują liść mięty), kebabu nawet i ... bezmięsnego. Goście chwalą Mieczysława Kaźmierczaka, kucharza z 30-letnim stażem w "Polonezie". A Grudzińscy stale udoskonalają receptury, oczkiem w ich głowie są sosy.
Michał Grudziński ma z Teatru Nowego blisko do synów. Jest więc tu częstym gościem. A Michał i Wojtek prześcigają się w podsuwaniu mu smacznych kęsów. Chętnie wpadają też przyjaciele. Trochę mało tu miejsca.
- Ale kto wie, może kiedyś? - zastanawia się aktor. - Może będziemy mieć większy lokal z choć małą scenką? Synowie zajmą się żywieniem, a ja będę występował...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?