Duża kasa dla urzędników

Pracując w budżetówce nie trzeba się szczególnie wysilać ani wykazywać dodatkowymi osiągnięciami w pracy, aby otrzymać dodatkową, trzynastą pensję. Pracownicy skarbówki, nauczyciele, mundurowi, czy urzędnicy państwowi oraz samorządowi zatrudnieni na umowę o pracę otrzymują ją na mocy ustawy „o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej”. Tylko nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy powyżej dwóch dni, zwolnienie dyscyplinarne lub przyjście do pracy po pijanemu może sprawić, że pracownik nie dostanie trzynastki.

Prawo do wypłaty dodatkowej pensji nabywa się w budżetówce już po przepracowaniu pół roku. Wówczas jednak dodatkowe wynagrodzenie jest proporcjonalne do przepracowanego okresu. Dodatkowa pensja to 8,5 proc. sumy wynagrodzenia za pracę otrzymanego przez pracownika w ciągu roku kalendarzowego, za który przysługuje trzynastka. Wypłata następuje w ciągu trzech pierwszych miesięcy nowego roku kalendarzowego.

W tym roku w kaliskim ratuszu na ten cel przeznaczono 1,4 mln złotych brutto. Dla porównania jeszcze trzy lata temu było to koło jednego miliona złotych. Pieniądze już trafiły na konta urzędników.

- Uprawnionych było 465 osób - mówi nam Stefan Kłobucki, sekretarz miasta Kalisza.

Najwięcej otrzymali oczywiście ci, którzy zarabiają najlepiej. W tym gronie są prezydent oraz jego zastępcy. W ich przypadku trzynastki to nawet kilkanaście tysięcy złotych. W dalszej kolejności są naczelnicy wydziałów i ich zastępcy. Trzynastki dla szeregowych pracowników ratusza to średnio 3000 złotych brutto.

To nie jedyne bonusy, jakie trafiły na konta kaliskich urzędników w ostatnim czasie. Pod koniec ubiegłego roku wypłacono im dodatki motywacyjne. Po 1000 złotych brutto otrzymało około 90 proc. zatrudnionych w ratuszu. To nagroda za przejęcie obowiązków chorych kolegów. Przeznaczono na to ponad 400 tysięcy złotych. Pieniądze na ten cel stanowiła część oszczędności w funduszu płac, wynikających ze zwolnień L-4 na czas choroby, kiedy to pracownik otrzymuje 80 proc. wynagrodzenia lub zwolnień wynikających z pobytu w szpitalu.

W ostrowskim urzędzie miejskim trzynastki zostały już naliczone i wypłacone. Ich łączna suma to 841.829,99 zł brutto. Dla porównania za rok 2011 było to 697.669,04 zł brutto. Ponieważ procentowa wysokość trzynastek jest sztywna, można łatwo obliczyć, że w ciągu czterech lat pensje urzędnicze, same w sobie, wzrosły o 20 procent. Takim wskaźnikiem nie pogardziłaby chyba nawet najlepiej prosperująca prywatna firma.

Pierwsze tygodnie roku to tradycyjnie także pora nagród. Za rok 2015 w ostrowskim magistracie ich łączna kwota wyniosła 366.459 zł brutto. Pieniądze trafiły do niemal wszystkich urzędników, bo aż do 230 osób (aktualne zatrudnienie w UM to 236 osób). Średnio zatem jedna osoba zainkasowała z tego tytułu 1593 złote.

Przed rokiem o nagrodach w Ostrowie było głośno z racji sporej hojności poprzedniego prezydenta Jarosława Urbaniaka. W ostatnim roku swojej kadencji (2014) na nagrody przeznaczył on ponad 900 tys. zł. Obejmując urząd Beata Klimek podkreślała, że nie jest przeciwna nagrodom, bo za dobrą pracę każdy chce być nagradzany.

- Trzeba to jednak robić za pomocą przejrzystych kryteriów. Nie może być tak, że nagrodę otrzymuje się za każdy mały projekt, czasem nawet za zadania wpisane w zakres normalnych czynności - mówiła wtedy prezydent Beata Klimek.

Skoro zatem nagrody trafiły teraz do praktycznie wszystkich urzędników, wygląda na to, że cały magistrat pracuje więcej niż to zapisane w obowiązkach. Ciekawie wygląda porównanie puli nagród z latami poprzednimi. W stosunku do roku 2014 jest ona rzeczywiście sporo niższa. Jeśli sięgnąć wcześniej, okazuje się, że przykładowo za rok 2013 wypłacono 575 tys. zł, za 2011 - 50 tys zł. a za 2009 - 129 tys. zł.