Zarówno Nowicki, jak i Fajdek od początku pobytu w Berlinie byli w dobrych humorach. Nowicki po kwalifikacjach kręcił trochę nosem na swój rzut i jego technikę, ale prawdę mówiąc nie było podstaw do obaw czy narzekania. Fajdkowi w Niemczech towarzyszy m.in. trzyletnia córeczka, która wywołała sensację już w poniedziałek. Świętowała bowiem awans taty razem z nim, bawiąc się na murawie Stadionu Olimpijskiego. - Trudno jest być ojcem, kiedy jest się 250 dni poza domem - przyznawał nasz mistrz.
Obaj byli kandydatami do podium i z tej roli wywiązali się należycie. Po trzech z sześciu finałowych serii konkursu rzutu młotem zajmowali dwa pierwsze miejsca. Liderem był Nowicki, który w drugiej próbie uzyskał aż 80,12 m, wyraźnie dystansując rywali. Drugi wówczas Fajdek miał o prawie półtora metra mniej - 78,69, a kolejny zawodnik, Węgier Bence Halasza, „tylko” 77,15 m. Niewiadomą było, czy w drugiej części konkursu komuś uda się zbliżyć do lidera. W walce o miejsca na podium zmieniło się tylko tylko, że swój wynik poprawił Halasz (77,36).
Dla Nowickiego to kolejny sukces, ale największy w karierze. Wcześniej nigdy nie wygrał tak dużej imprezy. W dorobku ma m.in. brązowe medale MŚ, ME i igrzysk w Rio de Janeiro.
Konkurs pchnięcia kulą rozpoczął się tak, jak sobie tego życzyli gospodarze. Ich pupil David Storl posłał kulę na 21.41 i po pierwszej kolejce był liderem. Cel miał jasny - czwarty z rzędu złoty medal mistrzostw Europy. Nie było jednak powodów do paniki, bo forma Michała Haratyka była pewna od dawna. Co nie udało mu się w pierwszej serii, udało mu się w drugiej - potężny Polak zanotował 21.72 i został liderem. Nikt nie mógł powiedzieć, że to zaskoczenie.
Zaskoczeniem było to, co zrobił Konrad Bukowiecki. Trzeba uczciwie powiedzieć, że większość ekspertów typowało przed zawodami medal Haratyka, a młodszego z naszych kulomiotów typowało za pudłem. 21-latek w drugim podejściu pokazał jednak wielką moc i... wskoczyła drugie miejsce. Wynik 21.66 to nowy rekord kraju do lat Tymczasem biedny Storl nie mógł się wstrzelić.
Za każdym razem, gdy przychodziła jego kolej, długo zachęcał niemiecką publiczność, by wsparła go dopingiem. Ta starała się jak mogła, ale reprezentant gospodarzy albo palił, albo nie dorzucał. Haratyk w czwartej próbie zbliżył się do swojego najlepszego wyniku (21.50), Bukowiecki nie mógł drugi raz przekroczyć bariery 21 metrów. W ostatniej serii nawet niemiecki spiker zachęcał, by jeszcze raz aplauzem wesprzeć Storla. Nic to nie dało, a biało-czerwoni zgarnęli drugi we wtorek dublet.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?