Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektor ma być ratownikiem

Krzysztof Maciejewski, Radosław Patroniak
Roman Haber zastąpił Katarzynę Dydek, bo Inea AZS w tym sezonie gra poniżej oczekiwań
Roman Haber zastąpił Katarzynę Dydek, bo Inea AZS w tym sezonie gra poniżej oczekiwań Andrzej Szozda
O tej dymisji mówiło się już od kilku tygodni. Koszykarki Inei AZS Poznań w tym sezonie nie rozpieszczają swoich kibiców. Z trzema zwycięstwami na koncie zajmują dopiero 11. miejsce w PLKK i ich awans do najlepszej ósemki stoi pod znakiem zapytania. Zarząd sekcji postanowił więc rozwiązać umowę z trenerką Katarzyną Dydek. Zastąpił ją dyrektor akademickiego klubu Roman Haber, który w roli strażaka wystąpi już po raz czwarty.

- Nie wstydzę się być ratownikiem, bo w AZS zaczynałem pracę 35 lat temu i pewnie kiedyś ją w tym klubie skończę. Nie sądzę jednak, żebym był dłużej trenerem niż do końca sezonu. Wciąż jestem przecież dyrektorem, a tych dwóch funkcji na dłuższą metę nie da się łączyć - przyznał Roman Haber.

Doświadczony szkoleniowiec ostatni raz prowadził trening 1,5 roku temu. Wtedy jego asystentem była... Katarzyna Dydek. - Nie widziałem spotkań wyjazdowych, ale w tych na własnym parkiecie zespół słabo bronił. Zbyt łatwo pozbyto się takich solidnych zawodniczek jak choćby Joanna Walich. W każdej drużynie powinny być liderki. O tym zapomniano, budując skład na obecny sezon. To się teraz odbija czkawką. Spróbuję jednak opanować sytuację, choć zadanie w postaci awansu do play-off nie jest łatwe do wykonania. W drużynie jest sporo nowych koszykarek, które nie znają moich metod treningowych. Mam jednak nadzieję, że dam im nowy impuls do pracy i grę. Przychodzę do zespołu po to, by go zmotywować do lepszych wyników oraz przekonać do sportowego rozwoju i to w niedalekiej perspektywie - przekonywał Haber.

Dydek dymisję przyjęła ze zrozumieniem, ale i z nutą goryczy, ponieważ uważa, że działaczom sekcji zabrakło cierpliwości. - W tym fachu najważniejsze są wyniki, a te rzeczywiście mnie nie bronią, bo są w tym sezonie słabe. Byłam przygotowana na taki scenariusz, ale myślę, że nie dano mi szansy, bym mogła się wykazać. Mieliśmy bardzo młody skład, a mocnego zespołu nie tworzy się w kilka miesięcy. Będzie on grał lepiej, zwłaszcza gdy wrócą trzy kontuzjowane zawodniczki. Życzę dziewczynom i nowemu trenerowi jak najlepiej, bo bardzo się z nimi utożsamiam i bardzo zależy mi na ich dobrych występach - podkreśliła odwołana trenerka akademiczek.

Inea AZS do rywalizacji ligowej przystąpi dopiero w nowym roku. We wczorajszej kolejce PLKK o punkty walczyły jednak ekipy MUKS Poznań i Super Pol Tęczy Leszno. Podopieczne Iwony Jabłońskiej zmierzyły się z liderem PLKK, AZS PWSZ Gorzów Wlkp. Jego trener Dariusz Maciejewski wczoraj został zatwierdzony przez PZKosz. na stanowisko selekcjonera kadry. W spotkaniu z poznańskimi uczennicami nie miał on za wiele pracy, bo jego podopieczne "trójkami" rozmontowały defensywę gości. MUKS wygrał wprawdzie czwartą kwartę, ale wtedy lider grał już w rezerwowym składzie. Rekord zdobytych punktów w PLKK ustanowiła Magdalena Ziętara (14 pkt.).

Z kolei leszczynianki, mimo ambitnej postawy, przegrały na wyjeździe z UTEX ROW Rybnik 67:76. Spotkanie zaczęło się od celnego rzutu Joanny Walich, ale następnie przez kilka minut leszczynianki nie mogły trafić do kosza i prowadzenie uzyskała drużyna z Rybnika, która jednak nie zdołała wypracować sobie wyraźniejszej przewagi. Sygnał do odrabiania strat dała, trafiając "za trzy" Barbara Kaszewska, która - podobnie jak w piątek przeciw Artego Bydgoszcz - wybiegła na parkiet w pierwszej piątce. Mecz zrobił się bardzo wyrównany, a do 14. minuty niemal cały czas minimalnie prowadziły podopieczne trenera Krysiewicza. Prowadzenie leszczynianek mogło być nawet wyższe, gdyby nie skuteczna gra w rybnickiej drużynie Amerykanek: środkowej Devanei Hampton i rozgrywającej Whitney Boddie. Ich postawa sprawiła, że UTEX ROW, nie tylko nie przegrywał bardziej zdecydowanie, ale po dobrej końcówce II kwarty schodził na przerwę z przewagą 10. "oczek".

Ambitne koszykarki z Leszna pokazały jednak charakter i w połowie trzeciej osłony zniwelowały straty, przede wszystkim dzięki Jaannie Czarneckiej, a po dwóch skutecznych akcjach Edyty Krysiewicz, na chwilę ponownie wyszły nawet na prowadzenie. Niestety kilka prostych błędów w końcówce III kwarty sprawiło, że przed ostatnią odsłoną było pięć punktów przewagi rybniczanek (58:53) i zespół trenerów Mirosława Orczyka i Adama Renera nie pozwolił już sobie odebrać zwycięstwa, powiększając jeszcze rozmiary wygranej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski