- Mój syn ma padaczkę - opowiada mama 6-letniego Mateuszka. - W razie ataku mam przygotowany pen z lekiem. Panie w przedszkolu od razu zastrzegły, że mogą wezwać karetkę, ale leku nie podadzą same, bo nie mają do tego prawa. Zgodziłam się na to, bo musiałabym zostać w domu z synem, zamiast wrócić do pracy, a na to nie mogłam sobie pozwolić.
W kilkunastu poznańskich przedszkolach usłyszałam to samo - "nie możemy przyjąć chorującego przewlekle dziecka, bo nie możemy podawać żadnych leków". Na pytanie, co w związku z tym rodzic chorego dziecka ma zrobić, wszędzie słyszałam bezradne "nie wiem".
- Największy problem jest z dziećmi chorymi na padaczkę - mówi Hanna Janowicz z Wydziału Oświaty poznańskiego Urzędu Miasta. - Atak jest nieprzewidywalny, przedszkolanka może w takiej sytuacji jedynie wezwać karetkę pogotowia.
A co z małymi astmatykami czy cukrzykami? W przypadku tych pierwszych potrzebne są dawki leku z inhalatora, a w drugim - insulina.
W Warszawie funkcjonuje przedszkole, w którym panie przedszkolanki przeszły dokładne szkolenie i od 2005 roku przyjmują dzieci z cukrzycą.
- Chcieć to móc - mówi dyrektor warszawskiego przedszkola nr 58 Marzena Kierzkowska. - Zatrudniliśmy dietetyka, poznałyśmy mechanizm tej choroby i w tej chwili mamy już 12 chorych dzieci. Są pogodne, radosne i wspaniale funkcjonują.
Okazuje się, że Poznań zaczął dostrzegać problem przewlekle chorych dzieci. - Od września w przedszkolu nr 73 powstanie oddział dzieci chorych na cukrzycę - informuje H. Janowicz. - Personel zostanie przeszkolony i z pewnością będzie to duże ułatwienie dla rodziców małych cukrzyków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?