Bartosiewicz była królową lat 90. - jej kolejne płyty ("Love", "Sen", "Dziecko") sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy, sale koncertowe pękały w szwach. Wystarczyła jednak jedna mniej udana - a może tylko mniej doceniona? - płyta, by artystka zniknęła. teraz wraca, ale ostrożnie: w ubiegły piątek odbył się jej pierwszy po wielu latach koncert we Wrocławiu, 14 października zobaczą ją krakowianie, zaś poznaniacy czekać będą na wieczór w Auli UAM 28 listopada.
W tym roku mija 14 lat od wydania ostatniej autorskiej płyty ("Wodospady" z 1998 roku) i 10 od chwili, gdy opublikowała swą ostatnią premierową piosenkę ("Niewinność"). Jej wycofanie się z życia muzycznego było szokujące ze względu na skalę popularności - lata 90. w jej wykonaniu najlepiej podsumował miesięcznik "Tylko Rock", przyznając jej najzupełniej zasłużenie nagrodę "Osobowości dziesięciolecia". Trudno było bowiem znaleźć innego muzyka, którego piosenki cieszyłyby się szacunkiem równie szerokiej widowni - na jej koncertach bawili się i metalowcy (zwabieni jej współpracą z Acid Drinikers) i dziewczynki z misiami w dłoniach, znające na pamięć i "Szał" i "Sen".
Nadzieję na kontynuację tej historii dał występ Edyty Bartosiewicz na festiwalu Orange Warsaw Festiwal w 2010 roku W jedynym wywiadzie opublikowanym przy tej okazji artystka zapowiedziała rychłą premierę albumu "Tam dokąd zmierzasz", sugerując, że doczekamy się go do końca 2010 roku. W listopadzie na oficjalnym blogu artystki pojawiła się jednak informacja, że premiera została ustalona na rok 2011, a wydawcą będzie firma Sony Music. Ukazała się w końcu tylko jedna piosenka "Witaj w moim świecie" do najnowszego filmu wytwórni Walta Disneya "Kubuś i przyjaciele". Minął rok 2011, mija 2012 - płyty nadal nie ma. A przecież była już dawno gotowa, o czym przypominała prowadząca bloga artystki Aleksandra Kamińska, która fragmenty gotowych piosenek słuchała w 2005 roku.
- Muzyka leciała z taśmy, śpiew miałam na żywo - wspominała Kamińska w rozmowie z "Głosem". - Nigdy nie zwątpiłam, że wróci, ale wiem też, że nigdy nie ugnie się pod żadnym naciskiem, by to zrobić. Dziś mam nawet wrażenie, że ta długa przerwa dobrze jej zrobiła, uwolniła od presji. W Warszawie śpiewała nawet lepiej niż kiedyś, wydawała się odblokowana - dodaje Aleksandra Kamińska.
Przykłady artystów, którzy latami trzymali wielbicieli w niepewności, są jednak... zachęcające. Dziesiątki muzyków pracowały aż trzynaście lat nad ostatnim albumem Guns N' Roses "Chinese Democracy" - choć z dawnego składu pozostał tylko Axl Rose (i mniej znaczący pianista Dizzy Reed), to wydany ostatecznie po 17 latach przerwy album miał bardzo dobre recenzje, choć czasy dla hard-rocka w 2008 roku były o niebo gorsze niż w 1991. Gunsów o całe dwie dekady przebił jednak Brian Wilson. Lider Beach Boys pracę nad albumem "Smile" zaczynał w epoce dzieci-kwiatów i zanosiło się na szybki finisz - na winylowe meritum czekało już pół miliona gotowych okładek. Nie wiadomo, czy przydały się po... 37 latach, gdy Wilson dzieło raczył oddać do publikacji.
- Mój powrót to punkt w CV, w którym udało mi się pokazać wszystkie emocje, czego nie mogłam przez dziesięć lat dokonać - powiedziała Bartosiewicz fanom we Wrocławiu. Zaśpiewała jednak głównie stare, sprawdzone piosenki ze starych płyt. Dopóki nie zaryzykuje konfrontacji nowych utworów z widownią, jej powrót będzie jedynie paradą wspomnień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?