Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Estakada katowicka: Nieprawidłowości przy rozbiórce. Gdzie jest nawierzchnia?

Karolina Koziolek
Rozbiórka estakady katowickiej
Rozbiórka estakady katowickiej Łukasz Gdak
Dowiedzieliśmy się o szeregu nieprawidłowości przy rozbiórce estakady katowickiej.

Chodzi przede wszystkim o sposób usuwania asfaltowej nawierzchni z rozbieranej nitki wiaduktu. Zgodnie z warunkami przetargu miała ona zostać sfrezowana, a następnie przewieziona do magazynu Zarządu Dróg Miejskich, który wykorzystuje materiał do łatania dziur i utwardzania poboczy. Chodzi o ok. 61 ton. Władze Poznańskich Inwestycji Miejskich nie tylko odstąpiły od tej wytycznej, ale także pozwoliły starą nawierzchnię w całości wykorzystać prywatnej firmie na utworzenie drogi na placu budowy.

Zapytany o to Kazimierz Skałecki, wiceprezes PIM-u zapewnia, że materiał dotrze do ZDM-u. - Zapewniam, że materiał trafi tam, gdzie ma. Proszę mi nie wchodzić w technologię na budowie - mówi Skałecki.

Estakada Katowicka

Z naszych informacji wynika jednak, że nie będzie nadawał się już np. do utwardzania dróg gruntowych, łatania dziur w miejskich jezdniach, ponieważ został wymieszany z gruzem betonowym. Zgodnie z zapisami umowy oba materiały nie mogą być mieszane. Asfalt nie został także zgodnie z wytycznymi sfrezowany, ale usunięty koparką. To mogło pozwolić zaoszczędzić firmie podwykonawczej Jaxa-Pol ok. 200 tys. zł.

Kazimierz Skałecki, który podjął decyzję o rezygnacji z frezowania, powiedział, że wynikała ona ze względów bezpieczeństwa. Jego zdaniem maszyny do frezowania były zbyt ciężkie, by wprowadzić je na estakadę, koparki były bezpieczniejsze.

- Chodziło nam również o czas. Koparki przyspieszyły pracę o dwa tygodnie - dodaje Kazimierz Skałecki.

Jaxa-Pol twierdzi jednak, że firma czeka obecnie na dalszy front robót.

W czwartek, pół godziny po telefonie do Kazimierza Skałeckiego zadzwoniliśmy do kierownika rozbiórki z firmy Jaxa-Pol. Przedstawił on tę samą wersję, co wiceprezes PIM-u.

- Frezowanie było zbyt niebezpieczne. Materiał z drogi technicznej oddamy ZDM - zapewnia Mariusz Karge.

Przyznał też, że Kazimierz Skałecki dzwonił do niego i uprzedził o pytaniach.

Zapytaliśmy go wobec tego, jak dobrze zna się z Kazimierzem Skałeckim. - Zarówno ja, jak i mój szef znamy pana Skałeckiego od wielu lat z narad i placów budowy, ale nie na gruncie towarzyskim - zaznacza.

Estakada Katowicka

Kolejne znaki zapytania dotyczą złomu z pierwszego etapu rozbiórki z początku marca. Chodzi m.in. o barierki i poręcze. Łącznie 70 ton warte ok. 50 tys. zł. W ubiegły wtorek, mimo iż do rozbiórki doszło dwa tygodnie temu, materiał wciąż nie dotarł do magazynu ZDM-u. Wiceprezes PIM-u zapewniał, że wykonawca ma na to czas. - Widziałem, że póki co sortuje materiał - mówi Skałecki.

Z kolei w czwartek ZDM twierdził już, że złom w całości dotarł do ich magazynu.

Wątpliwości dotyczą też demontażu lamp. Były one przewracane koparką i niszczone zamiast osobnego demontażu klosza (do ewentualnego ponownego wykorzystania) i słupów. Spółka Enos, właściciel oświetlenia zaznacza, że lampy do tej pory nie zostały im przekazane.

Jędrzej Solarski, prezes rady nadzorczej PIM powiedział nam, że zażąda wyjaśnień od władz spółki. Przyznaje, że przekazanie nawierzchni z estakady prywatnej firmie, to działanie na szkodę miasta. - W takiej sytuacji możemy wyciągnąć konsekwencji wobec władz PIM-u. Mogą zostać wstrzymane im premie - mówi.

W podobnym duchu wypowiada się Agnieszka Pachciarz, wiceprezydent Poznania i zarazem członek Rady Nadzorczej PIM-u. - W mojej ocenie rozbiórka estakady nie jest należycie nadzorowana - uważa.

Estakada Katowicka

Śledztwo ws. ZDM

Wiceszef miejskiej spółki przekazał prywatnej firmie nawierzchnię z estakady, która miała służyć do łatania dziur i utwardzania poboczy?

Kazimierz Skałecki  był w przeszłości zastępcą dyrektora poznańskiego Zarządu Dróg Miejskich.

Za jego kadencji w tej instytucji doszło do zagadkowej inwestycji. ZDM, za wiedzą swoich szefów, "po cichu" wyremontował policyjne parkingi przy ul. Kochanowskiego i Szylinga. Koszty tych prac - ok. 800 tys. zł - "wrzucono" potem w inne miejskie inwestycje. Sprawą zainteresowało się CBA, które zarzuciło zarządowi dróg nieprawidłowości. Sprawa trafiła do prokuratury w Szczecinie. Wyjaśnia ona czy urzędnicy oraz poznańscy policjanci przekroczyli swoje uprawnienia.

WRÓĆ NA GŁOS WIELKOPOLSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski