Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Euro w Poznaniu: Kulisy strefy VIP

Marcin Kostaszuk
Marcin Kostaszuk
Parking tuż obok stadionu. Na miejscu wykwintne menu i napoje bez ograniczeń. Program artystyczny i rozrywkowy oraz podarunek na pożegnanie. Takich atrakcji doświadczyli posiadacze najdroższych biletów na pierwszy poznański mecz Euro.

Dla przeciętnego kibica mecz na stadionie zaczyna się i kończy na meczu, co - zwłaszcza podczas Euro - już samo w sobie jest wielkim przeżyciem. Podstawą prowadzenia biznesu operatora stadionu jest zapełnienie wszystkich miejsc na widowni, ale najwięcej zarabia się na tych, za które goście płacą nawet kilka tysięcy euro. Co dostają w zamian?

Pakiet dla VIP-a (nazwijmy go kibicem prestiżowym) składa się z kilku elementów. Oprócz biletu otrzymuje on także identyfikator przyporządkowujący do określonej strefy (na firmowej "smyczy" UEFA), elegancki przewodnik, a także dużą kartę parkingową, przygotowaną do przylepienia za szybą auta. Umieszczony na niej kod kreskowy skanowano w Poznaniu dwukrotnie: przy zjeździe z Bukowskiej w ulicę Leśnych Skrzatów oraz już na Bułgarskiej, przed wjazdem na parkingi, o których dziś mało kto pamięta, że są położone na terenach dawnych ogródków działkowych przy Ptasiej. Parkingi nie są utwardzone, toteż na uznanie zasługuje każda dama, która pokonała go w butach na obcasach: z każdym krokiem zanurzały się one w coś w rodzaju kamienistej... plaży.

Prestiżowy kibic nie ma żadnych przywilejów przy bramce: wszelkie przedmioty z listy niedozwolonych są wyłuskiwane podczas rewizji osobistej - wprawne ręce ochroniarzy sięgają nawet na wysokość skarpetek. Z pewnością jednak kolejki do ramek są krótsze. Docierając do właściwego sektora VIP ma już z głowy kolejną rewizję. Loże czekają na gości już trzy godziny przez rozpoczęciem meczu. Aby do nich wejść nie wystarczy jednak bilety i identyfikator - przy wejściu trzeba jeszcze dać się zaobrączkować bawełnianą tasiemką.

To ostatnia bariera przed wejściem do lóż, ale zanim gość do nich wejście z pewnością jeszcze na chwilę się zatrzyma. Jeśli lubi muzykę - przy zespole muzycznym. Świetne, nowoczesne wersje standardów (m.in. Boba Marleya) śpiewał John James Egwu, znany z zespołu Mezo w "Bitwie na głosy", a na saksofonie akompaniował Maciej Kociński, nominowany w tym roku do jazzowego Fryderyka. Stylowy band co jakiś czas pauzował na rzecz zespołu folklorystycznego, którego najbardziej klasyczny z klasycznych repertuar ("Szła dzieweczka" + góralszczyzna) podobał się dominującym w tej strefie Chorwatom. Czyżby podobieństwo języków? Na pewno uniwersalny był język futbolu podniesionego do rangi sztuki... cyrkowej. Tak bowiem należy zakwalifikować popisy żonglujących futbolówkami młodzieńców.

Czy poznański stadion może pełnić rolę eleganckiej restauracji? Z tym bywało różnie - goście bankietu z okazji jego otwarcia (i koncertu Stinga zachowali wspomnienia raczej średnie. W niedzielę było o wiele lepiej. W roli przystawek wystąpiły głównie ryby pod różnymi postaciami i cieniutko krojony schab, a daniem głównym okazał się filet wołowy, pokazy na terrine z ziemniaków z chrzanem japońskim, oraz grillowanych szparagach z sosem chutney z sezamem w karmelu. To przed meczem - w przerwie obok talerza serów na stołach pojawił się deser: schłodzony fondant czekoladowy. Napoje orzeźwiające i niskoprocentowe oczywiście zapewnili sponsorzy Euro, z alkoholi podawano wina JP Chenet, koniak Hennessy oraz whisky Johnny Walker. W tym ostatnim przypadku mecz "zielonej" Irlandii z "czerwoną" Chorwacją powinien dać możliwość wyboru gatunku odpowiedniego koloru (green lub red label), ale bar wydawał tylko wersję chorwacką.

Z innych ciekawostek: nie ze wszystkich miejsc w strefie Prestige był widok na stadionowe ekrany. Nie był to jednak problem: mecz w realizacji telewizyjnej można było obejrzeć w lożach. Korzystało niewielu, za to przy spornych sytuacjach goście często udawali się na konsultacje przed telewizory. Przerwy w transmisji TVP wypełniał program stadionowej kablówki, oznajmiającej m.in. program wieczoru na stadionie lub pokazującym widoki z Poznania w nader korzystnym świetle.

Opuszczając strefę prestiżową goście dostali jeszcze zaproszenie do tanga w postaci oficjalnej piłki Euro o tej właśnie nazwie. Po wyjściu okazywało się, że oprócz futbolówki i wrażeń wynieśli coś jeszcze cenniejszego. Na "zużyte" identyfikatory VIP-ów polowali bowiem pod trybuną zagraniczni kolekcjonerzy. Starczyłoby na jeszcze jedną piłkę i red label na drogę...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski