Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Europa podziwia Borussię. Pewny awans Bayernu i chwila niepewności Barcelony

Radosław Patroniak
Borussia Dortmund z trzema Polakami w składzie awansowała do półfinału Ligi Mistrzów w niesamowitych okolicznościach. Drużyna Joergena Kloppa w s starciu z Malagą dwie bramki zdobyła w ostatnich czterech minutach i przeniosła się z piekła do nieba. Do zwycięstwa przyczynił się też Robert Lewandowski, zdobywając gola na 1:1.

Wtorkowy sukces w Niemczech określono mianem szaleństwa i cudu. Media przyznają jednak, że ostatnie trafienie dla BVB padło ze spalonego.

"Bild" pochwalił Lewandowskiego, który ,,ograł bramkarza Willy’ego i umieścił piłkę w bramce’’, nazywając akcję Polaka "mlaśnięciem języka".

W końcowej fazie spotkania trener Klopp wysłał na boisko Brazylijczyka Santanę (zdobył zwycięską bramkę) w charakterze "łomu" w ataku, co spowodowało, że mecz dwóch nowoczesnych drużyn stał się antyczną bitwą.

Zdaniem "Spiegla" Dortmund może mówić o szczęściu - kilka sekund przed zwycięską bramką aż czterech graczy gospodarzy stało na spalonym. Santana strzelał też z nieprawidłowej pozycji, bo miał przed sobą tylko jednego gracza. Jak zaznacza redakcja, w tym przypadku można mówić jednak o sprawiedliwości, ponieważ bramka na 2:1 dla Malagi padła też ze spalonego.

Z kolei "Der Tagesspiegel" cytuje prezesa Borussii, Joachima Watzke: - Byliśmy już martwi i nagle jesteśmy w półfinale, to kompletne szaleństwo.

W innych krajach też podziwiano niemiecką jedenastkę. Brytyjski "The Daily Mirror" użył nawet bardzo patetycznych wyrażeń: "Borussia zmartwychwstała i uciekła śmierci".

Euforii nie było tylko w jednym kraju, czyli w Hiszpanii. Właściciel Malagi, Abdullah Bin Nasser Al-Thani był oburzony. Na Twitterze napisał, że to nie miało nic wspólnego z piłką nożną, a było jedynie rasizmem.

- Cały ten mecz nie miał nic wspólnego z futbolem, ale z rasizmem. Bardzo dziękuję mojej drużynie. Wygraliście na boisku i jest mi przykro, że to zakończyło się w taki sposób. To niesprawiedliwe! - napisał na swoim koncie Katarczyk i zapowiedział, że złoży oficjalny protest do UEFA.

W gazecie ,,Marca" dziennikarze napisali tak: "Futbol jest coś winny Maladze. Na taką niesprawiedliwość, jaką musieli znieść Andaluzyjczycy w Dortmundzie, brakuje słów. Cała Hiszpania ma wrażenie, że szef UEFA Michel Platini ma coś przeciwko temu klubowi".

Tymczasem w środowych spotkaniach było dużo szumu w przedmeczowych zapowiedziach, a mało emocji na boisku. Inna sprawa, że zarówno Barcelona, jak i Bayern uchodzili za murowanych faworytów.

W ekipie Juve nastroje podgrzał słynący z waleczności Czarnogórzec Mirko Vucinic. - To będzie wojna, w której wezmą udział kibice i zawodnicy. My na pewno będziemy bić się do ostatniej kropli krwi - tak mówił, używając batalistycznej retoryki, snajper "Starej Damy".

Jak się jednak okazało więcej racji miał trener Antonio Conte, który zapowiadał, że marzenia o półfinale LM trzeba będzie chyba odłożyć do następnego sezonu. - Jeśli trzeźwo spojrzymy na nasze szanse, to jesteśmy dalej od awansu niż od tytułu mistrza kraju - zauważył szkoleniowiec lidera Serie A.

Juventus znów miał spore problemy z pressingiem Bawarczyków i ze zdominowaniem środka pola. Gospodarze nie mieli też ,,armat", bo Fabio Quagliarella przegrywał większość powietrznych pojedynków, a Vucinic zapomniał jak ogrywać obrońców rywali. W 57 min mogło być już po meczu, ale potężna ,,bomba" Arjena Robbena zatrzymała się na słupku. Siedem minut później nie pomylił się już Chorwat Mario Mandżukić i w tym momencie Bayern czuł się już pełnoprawnym półfinalistą. Gospodarzy dobił w ostatniej minucie Claudio Pizarro.

Z kolei na Nou Camp dość długo zapowiadało się na kontrolowany awans Barcelony (potwierdzeniem tej tezy było pozostawienie na ławce Lionela Messiego), choć postacią numer jeden pierwszej odsłony spotkania był Victor Valdes. Bramkarz ,,Barcy" wyszedł obronną ręką z sytuacji sam na sam, ale też nie miał aż tyle pracy, by katalońscy kibice musieli się bardzo niepokoić. PSG wiedziało jednak, że bramka może wszystko zmienić...

No i gol padł tuż po zmianie stron. Paryżanie wyszli z kontrą i po podaniu Zlatana Ibrahimovica do siatki trafił Javier Pastore. 1:0 dla PSG, czyli szok i konsternacja na trybunach. Trener Tito Vilanova presję wyniku wytrzymał tylko dziesięć minut. Pół godziny przed końcem na boisku pojawił się więc Messi i akcje mistrzów Hiszpanii nabrały tempa. Widmo odpadnięcie z LM zostało oddalone w 71 min. Piłka powędrowała jak po sznurku od Messiego do Davida Villi, a następnie do Pedro Rodrigueza. Strzał tego ostatniego z 16 m odebrał Francuzom wiarę w awans.

1/4 piłkarskiej Ligi Mistrzów
Borussia Dortmund - Malaga 3:2 (1:1)
Bramki: Robert Lewandowski (40), Marco Reus (90), Felipe Santana (90) oraz Joaquin (25), Eliseu (82)
Pierwszy mecz: 0:0. Awans: Borussia.

Galatasaray Stambuł - Real Madryt 3:2 (0:1)
Bramki: Emmanuel Eboue (57), Wesley Sneijder (70), Didier Drogba (72) oraz Cristiano Ronaldo 2 (8, 90)
Pierwszy mecz: 3:0 dla Realu. Awans: Real Madryt.

FC Barcelona - Paris St. Germain 1:1
Bramki: 0:1 Javier Pastore (50), 1:1 Pedro Rodriguez (71).
Pierwszy mecz: 2:2. Awans: Barcelona.

Juventus Turyn - Bayern Monachium 0:2
Bramki: 0:1 Mario Mandzukic (64), 0:2 Claudio Pizarro (90).
Pierwszy mecz: 2:0 dla Bayernu. Awans: Bayern.

W piątek w Nyonie odbędzie się losowanie par półfinałowych.

W czwartek rozegraną zostaną ćwierćfinałowe rewanżowe spotkania Ligi Europejskiej: Rubin Kazań - Chelsea Londyn (godz. 18, mecz w Moskwie, pierwsze spotkanie 1:3); FC Basel - Tottenham Hotspur (21.05, 2:2); Lazio Rzym - Fenerbahce Stambuł (21.05, 0:2); Newcastle United - Benfica Lizbona (21.05, 1:3)

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski