Falstart siatkarek w mistrzostwach Europy

Polki do wczorajszego meczu przystąpiły bardzo skoncentrowane i w niezłych humorach, bo uraz jakiego doznała na treningu Kinga Kasprzak nie okazał się tak groźny jak przypuszczano. A to właśnie na tę zawodniczkę bardzo liczy na tych mistrzostwach trener Piotr Makowski. - Kinga w ostatnim czasie mocno poprawiła przyjęcie, które trochę u niej kulało. Jak do tego dołączy swój atak, to będzie dobrze - przyznał szkoleniowiec.

Dobrze było jednak tylko fragmentami, choć to nie Kasprzak, a Katarzyna Skowrońska-Dolata wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów. Po drugiej strony siatki pierwsze skrzypce grała natomiast Aneta Havlickova. I to właśnie dzięki jej atakom Czeszki na początku meczu wypracowały sobie minimalną przewagę. W samej końcówce pierwszego seta w naszej drużynie zaskoczył jednak blok i po kiwce Mileny Radeckiej, Polki rozstrzygnęły tę partię na swoją korzyść.

W następnej, w decydujących fragmentach więcej zimnej krwi zachowały rywalki i zdobywając cztery punkty z rzędu doprowadziły do remisu. Tak efektowna wygrana dodała Czeszkom skrzydeł, bo w trzecim secie to one zaczęły dyktować warunki na parkiecie. Podobnie było w czwartym, ale za sprawą kilku świetnych zagrań Eweliny Sieczki nasz zespół odrobił straty i doprowadził do tie breaka. W nim górą były już jednak Czeszki.

W drugim wczorajszym meczu Serbki dość nieoczekiwanie przegrały 2:3 z Bułgarkami. Dzisiaj biało-czerwone zmierzą się o godz. 20 z Bułgarkami, a dzień później o godz. 18 ich formę sprawdzą Serbki. Do ćwierćfinału awansuje zwycięzca grupy. Zespoły z miejsc dwa i trzy zagrają w barażach.

Polska - Czechy 2:3 (26:24, 21:25, 21:25, 26:24, 12:15)
Polska: Radecka, Skowrońska-Dolata, Efimenko, Kąkolewska, Sieczka, Kasprzak, Maj (libero) oraz Konieczna, Wołosz, Różycka, Kaczor.