Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowcy kręcili za kratami [FOTO]

Bartłomiej Hypki
Filmowcy spędzili tydzień w kaliskim więzieniu kręcąc zdjęcia do filmu „Nazywam się Julita”

Filmowcy znów odwiedzili Kalisz. W zeszłym tygodniu ekipa Filipa Dzierżawskiego realizowała zdjęcia w zabytkowym zakładzie karnym przy ulicy Łódzkiej. „Nazywam się Julita” to debiut fabularny Dzierżawskiego, autora głośnego, obsypanego nagrodami filmu dokumentalnego „Miłość”. To historia jednej z najważniejszych polskich formacji jazzowych lat 90. ubiegłego wieku. Występowali w nim m.in. Ryszard Tymański, Mikołaj Trzaska i Leszek Możdżer.

Przez cały tydzień na planie pracowało około 30 osób. Ekipa spędzała w więzieniu całe dni. Jak przyznają, nie było to łatwe przedsięwzięcie. Filip Dzierżawski tłumaczy, że realizacja filmu na planie jest jak praca na żywym organizmie. Zdarzają się nieplanowane opóźnienia i nie zawsze wszystko idzie po myśli.

Film „Nazywam się Julita” opowiada historię Julity Wołyniec, której matka odsiaduje dożywocie za zamordowanie brata i męża oraz próbę zabicia córki. Matka, którą nęka poczucie winy, nie chce spotkać się z dziewczyną. Nie widziały się od dziesięciu lat. Julita, pod pretekstem programu „Świadectwo”, wchodzi do więzienia, żeby się z nią z konfrontować i rozliczyć przeszłość.

- Film opowiada o uwolnieniu się od przeszłości - mówi Filip Dzierżawski, reżyser filmu. - To krótki obraz, ale całe przedsięwzięcie jest bardzo skomplikowane.

Reżyser przyznaje, że pierwszy raz scenerią jego filmu jest taki nietypowy obiekt jak więzienie.

- To bardzo widowiskowa przestrzeń - podkreśla.

Obraz na początku będzie można obejrzeć na festiwalach filmowych. Potem prawdopodobnie trafi do telewizji.

W Kaliszu ekipę filmową przyjęto z otwartymi rękoma.

- Projekt powstaje przy wydatnej pomocy Miasta Kalisza - przyznaje Rafał Szymański, kierownik produkcji.

Ekipa filmowa podkreśla, że spotkała się z dużą przychylnością ze strony miasta. A filmowcom zależało właśnie na obiekcie zabytkowym, a nie na nowoczesnym więzieniu.

- Przyznaję, że dyrektorzy zakładów karnych za bardzo nie chcieli wpuścić na swój teren ekipy filmowej. Tym bardziej że w naszym filmie nie zawsze dzieją się rzeczy, które dopuszczalne byłyby w typowym zakładzie karnym - tłumaczy Michał Szymano-wicz, producent filmu.

Szymanowicz przyznaje też, że Kalisz jest wspaniałym miastem, ale bardzo słabo rozreklamowanym.

- Spokojnie można by tutaj kręcić taki serial, jak choćby „Ojciec Mateusz”, czy zrealizować jakiś kryminał. Tym bardziej że do Kalisza z większych ośrodków nie jest daleko. To na pewno pomogłoby w promocji miasta - dodaje Szymanowicz.

W filmie grają m.in. Marta Ścisłowicz, Aleksandra Konieczna, Ewa Konstancja Bułhak i Janusz Chabior. Chętnie rozmawiają o filmie.

- Moja bohaterka musi rozliczyć się z przeszłością, która nie pozwala jej zrobić kroku na przód. To skomplikowana rola - uważa Marta Ścisłowicz, która gra córkę.

Aktorka wystąpiła m.in. w filmie „Bogowie”, gra w serialu „Strażacy”, a ostatnio można ją oglądać także w obrazie „Historia Roja”.

Ewa Konstancja Bułhak, znana m.in. z roli Matyldy w serialu telewizyjnym „M jak miłość”, a także Barbary Nocul we wspomnianym już serialu „Ojciec Mateusz”, gra strażniczkę więzienną.

- Czytając scenariusz nie mogłam sobie wyobrazić lepszej przestrzeni - przyznaje Bułhak.

Z kolei Janusz Chabior zagrał ostatnio w „Służbach Specjalnych” Patryka Vegi. W filmie Dzierżawskiego gra rolę psychologa.

- Korzystamy z tajemniczej aury tego miejsca. Myślę, że sceneria była bardzo dobrze wybrana. Jest idealna do tej historii - mówi aktor i przyznaje, że do roli w filmie skusił go ciekawy scenariusz oraz osoba reżysera.

W filmie będzie można zobaczyć również statystów z Kalisza. Ekipa pod koniec lipca przeprowadziła casting do ról więźniarek i strażniczek oraz mężczyzn do roli strażników.

Producentem filmu jest Stowarzyszenie Filmowców Polskich „Studio Munka”. Obraz powstaje w ramach projektu „30 minut”, który jest platformą dla debiutów najzdolniejszych młodych reżyserów. Zakłada on powstanie dziesięciu półgodzinnych obrazów rocznie o tematyce współczesnej.

To była kolejna okazja do tego, aby kaliskie więzienie choć przez chwilę nie stało puste. Przypomnijmy, że los obiektu został już przesądzony. Żaden ze skazanych nie wejdzie już do celi w neoromańskim gmachu. 30 listopada 2015 roku zakład karny przy ulicy Łódzkiej został zamknięty. Nowe więzienie ma powstać w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej na osiedlu Szczypiorno.

Na szczęście co jakiś czas obiektem interesują się właśnie filmowcy. Część scen do belgijsko-luksembursko-francuskiego obrazu „Tango Libre” z 2012 roku nagrywana była w kaliskim więzieniu. Film opowiadał o namiętności między więziennym strażnikiem a kobietą, którą poznaje na lekcjach tańca. Pewnego dnia spotykają się ponownie - tym razem w więzieniu. On tam pracuje, a ona odwiedza męża.

Za więziennymi murami realizowano także w 2015 roku zdjęcia do filmu Anny i Wilhelma Sasnalów na podstawie powieści Alberta Camusa „Obcy”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski