Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Foligowski: Zapaść oświaty w Poznaniu? Będę premiować najlepszych nauczycieli!

Bogna Kisiel
Przemysław Foligowski, dyrektor wydziału oświaty Urzędu Miasta Poznania
Przemysław Foligowski, dyrektor wydziału oświaty Urzędu Miasta Poznania Fot. Andrzej Szozda
Rozmowa z Przemysławem Foligowskim, dyrektorem wydziału oświaty Urzędu Miasta Poznania.

Czy analizował pan przyczynę słabych wyników egzaminów zewnętrznych?

Przemysław Foligowski: - Analizuję je od lat. Pamiętam pierwszy raport Fundacji Naumanna, który był wobec nich krytyczny. Poznań wypada przyzwoicie na tle Wielkopolski i Polski, natomiast niekoniecznie rewelacyjnie, gdy porównać te wyniki z innymi dużymi miastami. Stolica regionu nie promieniuje podwyższonymi notami na region. Przyczyn tej sytuacji jest bardzo wiele. Jedne są niezależne od miasta, na inne mamy wpływ. Trochę są one wynikiem modelu kształcenia nauczycieli. Nie wszyscy, którzy trafiają do tego zawodu, mają do niego powołanie, nie potrafią odnaleźć się w tej pracy. Trzeba umieć zainteresować swoim przedmiotem, nie tylko przekazać wiedzę, ale również ją egzekwować. Kolejną sprawą są wzorce kulturowe. Na nie zwracał też uwagę wspomniany raport. Wynika z niego, że w naszym regionie wiedza nie zawsze jest doceniana. Ważniejszy jest sukces materialny niż intelektualny. Nie zawsze zauważa się, że jedno bezpośrednio łączy się z drugim.

Jak zachęcić nauczycieli?

Przemysław Foligowski: - Musimy ich stymulować do bardziej efektywnej, indywidualnej pracy z uczniem, wspomagania jego talentów. Ci najzdolniejsi i tak sobie poradzą co nie oznacza, że nie trzeba z nimi pracować. Jeśli im się pomaga, a nie przeszkadza, dadzą sobie radę. Ale są średnio uzdolnieni uczniowie, z którymi nie pracuje się wystarczająco. W moim przekonaniu kluczową rolę może odegrać tutaj zmiana systemu motywowania nauczycieli tak, by premiować indywidualną pracę z uczniem, wyniki nauczania, jakie się osiąga. Do tego jednak potrzebne są pieniądze.

Skąd je wziąć?

Przemysław Foligowski: - W tej chwili ich część jest tracona na bieżące funkcjonowanie. Trzeba wprowadzić dyscyplinę w organizacji wewnętrznej placówek, przyjrzeć się polityce zatrudnienia. Należy powiązać je ściślej z liczbą uczniów. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze będzie można wykorzystać na poprawę jakości kształcenia czyli zmianę sytemu premiowania nauczycieli. Nie oznacza to, że wszyscy dostaną po równo funduszy, bo szkoły mają różną specyfikę.

Czyli ci, którzy będą lepiej uczyć więcej zarobią?

Przemysław Foligowski: - Chciałby, żeby tak właśnie było. By nauczyciel, który ma osiągnięcia w pracy z całą klasą czy indywidualnie z poszczególnymi uczniami był premiowany. Trzeba skończyć z polityką nie dającej się uzasadnić równości.

Czyli najlepiej, gdy pieniądze pójdą za uczniem?

Przemysław Foligowski: - Generalnie idą za nim. Teoretycznie nawet w tej chwili. Przecież mamy poznański bon oświatowy. Tyle tylko, że struktura bonu ma się nijak do tego, jak pieniądze są przydzielane. Bon sobie, a pieniądze sobie. Został wprowadzony, jako stanowisko Rady Miasta. Nie ma więc charakteru wiążącego.

Wyegzekwujemy ten bon?

Przemysław Foligowski: - Już nigdy. Moim zdaniem, to rozwiązanie jest nie do uratowania, bo jest fikcyjne, zbyt ogólne. Nie ma sensu o nie walczyć, nie sprawdziło się. Jestem za wprowadzeniem nowego modelu. Myślę, że będziemy gotowi przedstawić go jesienią. Chciałbym, by to rozwiązanie zostało wdrożone w roku szkolnym 2013/2014.

Czy są inne pomysły na podniesienie jakości nauczania?

Przemysław Foligowski: - To między innymi kwestia innej polityki wobec dyrektorów. Nie ma wątpliwości, że to oni odpowiadają za pracę szkoły. Jest mnóstwo przykładów, gdzie można przeglądając wyniki egzaminów zewnętrznych wskazać moment, w którym zmienił się dyrektor. Mamy wielu dyrektorów co do których nie ma wątpliwości, że potrafią dobrze zorganizować pracę, motywować nauczycieli, osiągać wyniki.

Czy wydział będzie rozliczać dyrektorów?

Przemysław Foligowski: - Tak. Bardzo szanuję pracę wszystkich, ale trudno nie zauważyć, że jest sporo dyrektorów, którzy być może sobie nie radzą. Trzeba się temu przyglądać. Uważam, że już w trakcie konkursów na stanowiska dyrektorów należy weryfikować szkolną rzeczywistość pod kątem deklaracji kierującego placówką. Sprawdzać na ile koncepcja przedstawiana komisji konkursowej i przez nią oceniana jest realizowana.

Reformę rozpoczęliśmy od likwidacji szkół. To dobrze?

Przemysław Foligowski: - Od początku mówiłem, że kwestie reorganizacji sieci szkół są sprawą wtórną. Musimy zrestrukturyzować oświatę, by dostosować ją do demografii. Błędem było, że nie zrobiliśmy tego wcześniej, gdy budżet był bardziej zasobny. Nie da się utrzymać określonej liczby szkół i nauczycieli, mając mniejszą liczbę uczniów. Subwencja oświatowa nigdy nie wystarczała na utrzymanie szkół. A im mniej jest uczniów, tym ona jest mniejsza. To oznacza, że musimy więcej dokładać do oświaty z budżetu miasta.

Będą kolejne likwidacje?

Przemysław Foligowski: - Dokonaliśmy już pewnej korekty w gimnazjach. Być może jeszcze konieczne są jakieś drobne zmiany. Dla nas priorytetem powinny stać się szkoły ponadgimnazjalne. Wyniki naboru do nich pokazują dwie rzeczy. Nadal jest wiele liceów, do których dostaje się młodzież mająca bardzo niską punktację. Wciąż też jest nie takie jakbyśmy chcieli zainteresowanie kształceniem zawodowym, choć nie jest to sytuacja tak dramatyczna, jak w niektórych innych miastach.

Oferta szkolnictwa zawodowego nie jest atrakcyjna.

Przemysław Foligowski: - Trzeba ją poprawiać, przekonywać młodych ludzi do podjęcia nauki w szkołach zawodowych i technikach. Reforma końca lat 90-tych, która miała m.in. upowszechnić kształcenie ogólne, zdeprecjonowała w dużej mierze, zawodowe. Dzisiaj wiadomo już, że nie ma takiej potrzeby na rynku, by 70 proc. uczniów miało wykształcenie ogólne. Być może należy się zastanowić, czy nie mamy zbyt dużej liczby liceów. Należy więcej wysiłku włożyć w promowanie kształcenia zawodowego. Po skończeniu technikum uczeń ma fach w ręku, a może dalej się kształcić.

Kiedy nastąpią zmiany w szkołach ponadgimnazjalnych?

Przemysław Foligowski: - Chciałbym, żebyśmy również do tej dyskusji byli gotowi jesienią. Wiem, że likwidacja czy przekształcenie placówki jest procesem bolesny. Z tego powodu powinniśmy się do tego dobrze przygotować.

Co sądzi pan o przekazywaniu szkół stowarzyszeniom?

Przemysław Foligowski: - Pobudza to konkurencję, a rywalizacja między szkołami poprawia jakość kształcenia. Jednak ten obecny model powinien być zmodyfikowany. Nie można już na każdą ofertę prowadzenia szkoły publicznej odpowiadać pozytywnie. Trzeba pamiętać (zwłaszcza w przypadku miejskich szkół podstawowych i gimnazjów, objętych rejonizacją) że jest określona liczba uczniów. Pojawienie się nowej placówki zabiera uczniów istniejącym szkołom, a koszty ich funkcjonowania wzrastają.

A co z już istniejącymi?

Przemysław Foligowski: - Kiedyś twierdziłem, że powinniśmy przekazywać te szkoły, z którymi "nie dajemy sobie rady". Tak było z tą na Fabianowie. Teraz uważam, że nie należy zawężać tego tylko do takich szkół. Także w przypadku dobrych placówek, jeżeli mogłoby to wpłynąć na dalszą poprawę jakości ich pracy, bogatszą ofertę, nie ma powodu odmawiać. Musimy jednak mieć pewność, że nie dojdzie do pogorszenia jakości kształcenia. I tylko wtedy się na to godzić. Istotne jest zabezpieczenie się przed spadkiem poziomu nauczania. Łącznie z tym, że jeżeli to nastąpi, to szkoła "wraca" do sytemu miejskiego.

Przy okazji zmian w sieci szkół wyszły niekompetencje pracowników oświaty. Czy będą zmiany personalne?

Przemysław Foligowski: - Kiedy decydowałem się na start w konkursie na to stanowisko, przedstawiłem panu prezydentowi wizję dwuetapowych przekształceń wydziału i związanych z tym zmian personalnych. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowywania pewnych rozwiązań i generalnie struktura wydziału powinna być zachowana. Jeśli będziemy wiedzieć które z tych zmian zostaną zaakceptowane, to przy okazji ich wdrażania dostosujemy strukturę wydziału.

To jakie jeszcze będą zmiany?

Przemysław Foligowski: - Jest kilka propozycji. Sięgamy głównie do doświadczeń innych miast, sprawdzonych już rozwiązań, które pozwalają na efektywną obsługę placówek oświatowych i minimalizację kosztów.

Firmy zewnętrzne?

Przemysław Foligowski: - Niekoniecznie. Jednostki miejskie wyspecjalizowane w określonych działaniach, które będą w stanie przejąć np. obsługę księgową szkół. Pozwoliłoby to na ograniczenie liczby etatów księgowych. To są niebagatelne oszczędności, co pokazały przykłady innych miast. Kolejną rzeczą, o której należy rozmawiać jest wspólny zarząd miejskim majątkiem oświatowym. To są na razie pomysły. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Czym po wakacjach zaskoczy pan uczniów i nauczycieli?

Przemysław Foligowski: - Niczym nie zaskoczę. Ten rok będzie przebiegał według rytmu ustalonego przed objęciem przeze mnie funkcji dyrektora. Chciałbym, żeby uczniowie i nauczyciele byli informowani o zmianach z wyprzedzeniem i nie byli zaskakiwani. Chyba, że miło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski