Po tym co w tym tygodniu działo się wokół Stadionu Miejskiego, na usta cisną się inne przymiotniki. Nieudolny, niezorganizowany, chaotyczny i... kłótliwy. I myślę, że wcale nie jest to ocena surowa. Bo jak poznańscy radni w końcu poznają "wiedzę tajemną" zaklętą w stadionowym audycie, w słowach przebierać nie będą. Nie wierzę, że padliśmy ofiarą panów z UEFA. Coś chyba jest nie tak zarówno z organizacją meczów, jak i samym stadionem. A nasi włodarze zamiast uderzyć się w pierś, zachowują się, jakby głównym celem UEFA było robienie nam na złość.
Jakby wszystko było w porządku, kar by nie było. Tymczasem u nas winnych brak. Lech uderza w miasto, a urzędnicy odbijają piłeczkę i twierdzą, że przyczyną kar była marna organizacja, za którą odpowiada klub.
W końcu Ryszard Grobelny wskazuje odpowiedzialnego za bezpieczeństwo - nomen omen Tomasza Kaysera. I może to jedyna dobra wiadomość. Bo korzenie poznańskiego "porzundku" sięgają właśnie czasów pruskich. Mam nadzieję, że wraz z nowym "cesarzem", ten w końcu na stadion wróci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?