Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głos na Święto Wojska Polskiego: Krzesiny - dzień w gnieździe Jastrzębi [ZDJĘCIA]

Mateusz Pilarczyk
Dzień na Krzesinach
Dzień na Krzesinach Paweł Miecznik
32 z 48 kupionych przez Polskę dziewięć lat temu samolotów wielozadaniowych F-16 Jastrząb stacjonuje na stałe w poznańskich Krzesinach. To najnowocześniejsza baza lotnicza w Polsce. O jej historii, która zaczęła się w czasach II wojny światowej, przypomina znajdujący się na terenie lotniska stary bunkier - hamownia silników Focke-Wulfa. Jednak większość używanych dziś przez wojsko w Krzesinach obiektów ma zaledwie kilka lat i powstała specjalnie z myślą o F-16. Nad tym, aby gniazdo Jastrzębi mogło wypuszczać samoloty do lotu, czuwa cały sztab ludzi.

- Każdy najstarszy stażem technik ma swój samolot, którym się opiekuje. Wie, co się z nim dzieje, i zwraca uwagę na znane mu szczegóły. Naszym zadaniem jest utrzymanie samolotów w stałej gotowości do działania - opowiada o swojej i kolegów pracy ppor. Paweł Adamaszek.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Przed startem to technicy pierwsi pojawiają się przy samolocie. Od półtorej do dwóch godzin trwa sprawdzanie systemów każdego "efa". Wszystko to dzieje się, zanim w hangarze pojawi się pilot. Następnie ponad kwadrans trwa inspekcja już z udziałem pilota. Zanim samolot wzbije się w powietrze, sprawdza go jeszcze grupa kontroli startowej. Wszystko po to, aby zminimalizować ryzyko.

Krzesiny to najnowocześniejsza baza lotnicza w Polsce

- Oczywiście w warunkach wojennych czy szybkiego reagowania wszystkie te czasy radykalnie się skracają - wyjaśnia ppor. Adamaszek.

Po bazie mało kto chodzi. Teren jest tak rozległy, że bez samochodu albo chociaż roweru trudno się obejść. Gdyby nie wieża i widoczne z daleka sylwetki samolotów można byłoby powiedzieć, że jesteśmy na poukładanym i spokojnym osiedlu. Zaprzeczają temu takie szczegóły jak punkty FOD - specjalne tarki, po których muszą przejechać samochody zbliżające się w okolicę płyty lotniska, tak zwanej strefy. Strząsają one wszystkie "śmieci", które mogą być zagrożeniem dla F-16. Ich konstrukcja z położonym bardzo nisko wlotem powietrza do silnika sprawia, że Jastrzębie zachowują się jak odkurzacz. Dlatego przed wejściem do hangaru przechodzimy przez mniejszy FOD - wycieraczkę. Sprawdzamy też zawartość kieszeni, bo na lotnisku obowiązuje zasada - z czym wchodzisz na strefę, z tym wychodzisz.

Jastrząb robi wrażenie. Każdemu mężczyźnie, który jako chłopiec sklejał modele, zabije szybciej serce. A tętno skacze dodatkowo na dźwięk otwieranej owiewki kabiny.

- Na zagranicznych ćwiczeniach obserwujemy inne samoloty. Byliśmy w Hiszpanii. Obok naszych "efów" stały równie nowoczesne Eurofightery. Pod naszym samolotem było czysto. Nic nie kapało. Płyta była czyściutka. Inni szukali, gdzie coś leci, a my mieliśmy spokój - zdradza ppor. Adamaszek.

Tego dnia w Krzesinach jest spokojnie. Większość samolotów została przebazowana do Łasku. Lotnisko pod Łodzią to druga w Polsce baza Jastrzębi. W lipcu i sierpniu piloci ćwiczą tam wspólne loty. Ten czas w Krzesinach wykorzystywany jest na modernizację między innymi części wieży, która jest sercem wojskowego portu lotniczego. O tym, jak zarządzać tym krwiobiegiem, opowiada nam jego komendant.

- Kontrolerzy w wojsku zajmują się tym samym, co i w cywilu, z tą różnicą, że my codziennie obsługujemy dwie eskadry naszych F-16 i ewentualny ruch tranzytowy, czyli na przykład samoloty transportowe lądujące w Krzesinach - opisuje zadania kontrolerów kapitan Krzysztof Jaworski.

Na zmianie pracują trzy osoby. Jedna odpowiada za to, co dzieje się na pasie startowym i w przestrzeni powietrznej wokół lotniska. Ma ona do pomocy asystenta zajmującego się pracą biurową i filtrowaniem informacji trafiających do wieży. Na dyżurze jest jeszcze tak zwany ground, który steruje ruchem naziemnym na płycie lotniska.

Gdy wszystko przebiega zgodnie z planem, praca kontrolera jest spokojna. Ostatnie odstępstwo od tego scenariusza zdarzyło się w 2006 roku. Wtedy pasażerski Boeing tureckich linii lotniczych z polskimi turystami omyłkowo wylądował w Krzesinach zamiast na Ławicy.

- Miałem akurat wtedy dyżur na wieży. Zauważyliśmy samolot, kiedy wychodził z zakrętu. 90 sekund potem był już na naszym pasie - wspomina kapitan Jaworski.

Piloci nie reagowali na wezwanie wieży w Krzesinach ani na Ławicy. Boeing otrzymał status renegade, czyli samolotu, który mógł zostać opanowany przez terrorystów i wykorzystany do ataku. Nikt bowiem nie miał pewności, czy to tylko pomyłka pilotów.

- Teraz takie przypadki się nie zdarzają. Mamy wspólny cywilno-wojskowy projekt radarowej kontroli zbliżania - uzupełnia komendant portu.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski