Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Handlują na ulicy i blokują przejazd. Mieszkańcy Franowa nie mogą dojechać na osiedle

Mateusz Ludewicz
Na Klejnowskiej można kupić owoce i warzywa
Na Klejnowskiej można kupić owoce i warzywa Paweł Miecznik
Kilkadziesiąt samochodów dostawczych, skrzynki z czereśniami, truskawkami i malinami oraz dziesiątki osób - to nie jest opis jednego z targowisk. Tak wyglądają okolice ul. Klenowskiej - drogi, z której każdego dnia korzystają setki mieszkańców Franowa. Dojazd do ich domów przez sześć dni w tygodniu utrudniają handlarze czekający na wjazd na teren pobliskiej giełdy.

- To co dzieje się na Klenowskiej już dawno wymknęło się spod jakiejkolwiek kontroli - opowiada Michał Ostiak, który od urodzenia mieszka w tym rejonie. - Handel zaczyna się tutaj od 17 i trwa do 23. W tym czasie ulica zamienia się w jeden wielki rynek. Płynny wjazd lub wyjazd z osiedla jest wtedy praktycznie niemożliwy - dodaje.

Mieszkańcy nie tylko nie mogą normalnie dojechać do domów. Obawiają się też, że handel na ulicy może opóźnić przyjazd pogotowia ratunkowego lub straży pożarnej.

- Kto będzie odpowiedzialny jeżeli dojdzie tu do tragedii - pyta Władysław Ostiak, ojciec Michała. I dodaje z oburzeniem: - Na Klejnowskiej jest postawiony zakaz zatrzymywania się i postoju oraz handlu. Ludzie, którzy tutaj sprzedają nic sobie jednak z tego nie robią. Problemu nie może rozwiązać też policja i straż miejska.

Mieszkańcy na policję i straż od dłuższego czasu dzwonią niemal codziennie.
- Przyjazd radiowozu sytuację załatwia na kilka minut. Kiedy mundurowi odjadą handel na ulicy z powrotem kwitnie w najlepsze - mówi jeden z nich. - Nie rozumiem dlaczego zamiast na giełdzie owoce sprzedawane są na ulicy.

Praca na ulicy nie odpowiada też handlowcom, którzy pracują na Klenowskiej. Ci twierdzą jednak, że zmuszają ich do tego godziny otwarcia giełdy.

- Można na nią wjeżdżać dopiero od godziny 23 a nasz towar nie może tak długo czekać. Nie mamy wyboru. Musimy koczować na ulicy - tłumaczy pan Przemysław, u którego można kupić czereśnie.

Przedstawiciele giełdy inaczej patrzą na sprawę.
- Ci kupcy nie są naszymi klientami - mówi Grzegorz Hempowicz, prezes Wielkopolskiej Gildii Rolno - Ogrodniczej. - Przyjeżdżają wcześniej, sprzedają towar i nie mają zamiaru wjeżdżać na nasz teren. To co dzieje się na Klejnowskiej to nic innego jak nielegalne targowisko. Gildia nie może w tej sprawie nic zrobić.

Handlem na ulicy zajęli się już policjanci i strażnicy miejscy.
- Tam gdzie jest to możliwe wystawiane są mandaty karne. Same kary jednak problemu nie rozwiązują, bo sprzedawcy i tak wracają na ulicę. Tutaj potrzebne jest rozwiązanie systemowe - mówi Przemysław Piwecki, rzecznik SM. I dodaje, że od połowy lipca na Klejnowskiej pojawią się wspólne patrole straży i policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski