Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harcerze walczą o życie, a zapominają o marketingu

Mariusz Kurzajczyk
Z kilku tysięcy harcerzy i zuchów w Kaliszu pozostało kilkuset. ZHP walczy o przetrwanie, a instruktorzy wierzą, że będzie lepiej.

Starsze i średnie pokolenie kaliszan dobrze pamięta czasy, w których przynależność do Związku Harcerstwa Polskiego była, jeśli nie obowiązkowa, to na pewno dobrze widziana. Tak było w latach 70., a po chwilowym spadku liczby harcerzy w czasach pierwszej „Solidarności”, także w drugiej połowie lat 80. XX wieku. W czasach, gdy kaliski hufiec miał za patrona wietnamskiego komunistę Ho Chi Minha, miał ponad 4 tysiące zuchów, harcerzy i instruktorów. Dziś nosi im. ks. Stanisława Piotrowskiego i skupia mniej niż 400, a byłoby jeszcze gorzej, gdyby w jego ramach nie funkcjonowały od jakiegoś czasu także drużyny z Nowych Skalmierzyc i z Pleszewa.

- Kiedyś kilkuset dzieciaków to miałem na jednym obozie w Jarosławcu - mówi długoletni komendant hufca, dziś zarządzający już tylko stanicą w Szałem Mirosław Jurek. Zresztą na stanicy harcerze też są rzadkością, a częściej wynajmują ją na różne imprezy np. policjanci.

Faktycznie jednak spadek liczby młodych ludzi w mundurach nie jest w grodzie nad Prosną tak wielki, jak przeciętnie w kraju, gdzie z 3 milionów członków ZHP zostało tylko nieco ponad 100 tysięcy. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że dzieci w wieku harcerskim jest 5-6 milionów, to okazuje się, że harcerze to margines.

Taka sytuacja jest związana nie tylko z przemianami społecznymi i politycznymi w Polsce po 89 roku oraz ogromnymi, nowymi możliwościami na spędzanie wolnego czasu. Kiedyś uprzywilejowane i hojnie dotowane harcerstwo, dziś musi walczyć o pieniądze, konkurując z innymi stowarzyszeniami czy klubami. Tę nową, trudną sytuację najdotkliwiej odczuły drużyny specjalistyczne, w przypadku Kalisza - żeglarskie. Dawniej obóz na Mazurach to była norma, bo najczęściej tam właśnie zdobywano umiejętności i kolejne stopnie żeglarskie. Ostatni obóz odbył się w 2009 roku, po czym cały sprzęt żeglarski został sprzedany. Od niedawna harcerze-żeglarze znów się w Kaliszu pojawili, a nawet dorobili czterech łódek.

- Tak jak dawniej prowadzimy szkolenia dla najmłodszych, ale przede wszystkim startujemy w regatach - tłumaczy dh Robert Papuziński z Harcerskiego Klubu Żeglarskiego „Odkrywca”.

Faktycznie więc klub prowadzi działalność sportową, ale - jak podkreśla Papuziński - także edukacyjną. Są spływy kajakowe, organizowane np. z okazji Święta Niepodległości, a także spotkania z ciekawymi ludźmi, którzy wyszli z harcerstwa i osiągnęli sukces.

- Tym niemniej regres jest oczywisty - przyznaje dh Robert.

Znakiem czasu jest komendant hufca nie z Kalisza, lecz z Nowych Skalmierzyc. Wybrany na początku października hm. Marian Maćkowiak ma nadzieję, że najgorsze już jest za harcerzami. Jest przekonany, że zainteresowanie harcerstwem, jako alternatywą np. do przesiadywania przed komputerem, wzrośnie.

- Uczymy samodzielności i postaw obywatelskich, co rodzice oraz dzieci zaczynają doceniać - uważa dh Marian.

Największy problemem jest zyskanie przychylności dyrekcji szkół, bo różnie z tym bywa. Kiedyś funkcjonowały klasy harcerskie, które w naturalny sposób znikły, gdy prowadzący je nauczyciele przestali otrzymywać wynagrodzenia za nadgodziny. Tymczasem z różnych względów praca z dziećmi i młodzieżą jest stabilna, jeśli prowadzi ją właśnie nauczyciel.

Chlubą hufca jest 62. Kaliska Drużyna Harcerzy Starszych „Brzoza” i to nie tylko dlatego, że nieprzerwanie działa od 34 lat, najpierw w II LO im. Tadeusza Kościuszki, a obecnie jako drużyna łącząca różne środowiska. W tym roku „Brzoza” została uznana za najlepszą drużynę, a konkretnie primus inter pares podczas Wędrowniczej Watry, czyli prestiżowego, ogólnopolskiego zlotu, połączonego z kilkudniową wędrówką.

Wygląda na to, że w środowisku kaliskich harcerzy coś się dzieje, tyle że informacje wydostają się na zewnątrz z trudem. Na przykład, kto, poza wąskim gronem instruktorów, wie o tym, że latem w Kaliszu przebywali harcerze z różnych stron Polski oraz skauci z Rosji, którzy wspólnie pływali kajakami po Prośnie, jeździli rowerami i wędrowali? Tymczasem z relacji uczestników wynika, że ta lokalna watra wędrownicza, ubarwiona międzynarodowymi kontaktami, była nie lada atrakcją i przygodą, które mogą konkurować z innymi letnimi propozycjami. Wygląda na to, że harcerze do swojego słownika, obok lilijki czy finki, dołączyć muszą nowe słówko - marketing.

ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski