Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Instruktor Gran Turismo: Polscy kierowcy prowadzą "na mydełko Fa"

Adriana Rozwadowska
Maciej Polody.
Maciej Polody.
Z drifterem Maciejem Polodym, instruktorem kierowców podczas Gran Turismo Polonia, rozmawia Adriana Rozwadowska.

Jest Pan instruktorem kierowców, którzy przyjechali do Poznania na Gran Turismo. Co różni tę imprezę od podobnych wydarzeń?
Maciej Polody: Na Gran Turismo zjeżdżają się najlepsze i najciekawsze auta sportowe. Poznański tor jest wymagający technicznie nawet dla kierowców, którzy jeździli już na całym świecie. Takich rzeczy jak tu, kierowcy nie nauczą się nigdzie indziej, bo my, instruktorzy, pozwalamy im na dużo więcej. Na Zachodzie instruktor stoi na zewnątrz i instruuje kierowcę przez radio. A my siedzimy na fotelu pasażera, jak ten ostatni Mohikanin, ryzykując życiem. (śmiech) Te auta mają dużą ekspresję, ale większość kierowców nie umie wykorzystać ich potencjału. My ich tego uczymy.

Jakich cech wymaga od Pana praca instruktora?
Maciej Polody: Stalowych nerwów. Ja już wielokrotnie osiwiałem. Podam przykład. Koniec prostej, jedziemy 230 km/h, a kierowcy myli się gaz z hamulcem. A my nie mamy dodatkowego hamulca jak w autach nauki jazdy. Czasami wręcz trzeba komuś wyjąć kluczyk ze stacyjki, co jest niezwykle niebezpieczne, ale często bezpieczniejsze niż jego jazda. Niestety, jest tutaj wiele Porsche, które mają stacyjkę z lewej strony. (śmiech)

Jakie zachowania kierowców Pana ostatnio szczególnie zaskoczyły?
Maciej Polody: Niedawno pewien pan wykupił jazdę Porsche. Twierdził, że doskonale zna Tor Poznań i ma duże doświadczenie wyścigowe. Zdziwiło mnie to, bo nie widziałem go nigdy w życiu, a na tym torze spędziłem tysiące godzin. Gdy przyszło co do czego, okazało się, że znał to wszystko... z gry play station. Nie muszę chyba dodawać, że jego umiejętności były równie wirtualne co jego "doświadczenie".

Wiele osób z pewnością zazdrości Panu tej pracy?
Maciej Polody: Zazdrościć można możliwości obcowania z najlepszymi autami świata. Ale jest też druga strona medalu, czyli zachowania kierowców. Zawsze na początku mówimy kierowcy co i jak ma robić. Potem wsiadamy do samochodu, pojawia się adrenalina... i liczy się już tylko prędkość. Od tego momentu korygowanie ich jazdy ogranicza się tylko do tego, żeby "trafiali w czarne".

Jak ocenia Pan, jako profesjonalista, jazdę polskich kierowców?
Maciej Polody: Jest nonszalancka. Oczywiście bez pasów. No i trzymanie kierownicy - dramat. Najczęściej jedną ręką "na mydełko Fa" lub jednym palcem. To uniemożliwia reakcję, gdy coś się wydarzy. Ostatnio jeden pan, komandos, powiedział mi, że zawsze tak jeździ i basta. Przy dużej prędkości zaciągnąłem ręczny. Auto wykonało kilka obrotów, a on nie był w stanie nic zrobić. Ryzykowałem, ale wreszcie zrozumiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski